Następne kilka dni mijały w spokojnej atmosferze.
Siedzieliśmy w domu, oglądaliśmy filmy, czasem zdarzył się wypad na basen, do
kina lub na zakupy. A tak to cały czas się opierdzielaliśmy. Chłopcy jeszcze
nie poznali mojego brata, bo nie chciało im się ruszyć dupy z domu. Ale kiedyś
wypadałoby ich odwiedzić… Z resztą zobaczymy. W sobotę oglądaliśmy X-factora i
byli chłopcy! Naprawdę podobał mi się występ. Wtedy byłam za bardzo
zestresowana żeby cokolwiek o tym powiedzieć. I był nawet uchwycony moment naszego
wielkiego uścisku. Słodko to wyglądało, nie powiem że nie. Fajnie wyglądałam w
tej spódniczce. Muszę ją częściej nosić. A chłopaki w tych koszulkach
prezentowali się prześwietnie! Najbardziej rozbawiły nas słowa prowadzącego,
które wypowiedział jak wbiegłyśmy na scenę i rzuciłyśmy się na 1D. A mianowicie
powiedział ‘’A oto śliczne przyjaciółki naszych nowych młodych gwiazd!’’.
Śmialiśmy się z tego z piętnaście minut. Teraz pozostaje czekać na telefon od
agentów czy chłopaki zakwalifikowali się dalej. Miejmy nadzieję że tak.
Naprawdę mają wielki talent, który nie może się zmarnować. No ale jakby coś to
spróbują w Mam Talent czy Idolu… To już było pewne. X-factor nie pyknie –
idziemy gdzie indziej. Proste. Ale nie myślmy o przyszłości. Teraz jest teraz i
nie zmieniajmy tego. Na razie jest nadzieja, że chłopcy zostaną w programie
więc nie martwmy się na zapas. Ogólnie kilka dni temu mojemu tacie przyszedł do
głowy genialny pomysł. Zadzwonił do mnie któregoś dnia z samego rana i zapytał
co robimy przez cały przyszły tydzień. Oczywiście powiedziałam że pewnie
będziemy się opieprzać. No to on oznajmił mi że w poniedziałek wylatujemy na
Hawaje do jakiejś koleżanki mojego taty czy coś. Wszyscy. Ja, Martyna, Eleanor,
Harry, Zayn, Louis, Niall, Liam, Konrad i mój tata. Takie tam rodzinne wakacje
na koniec wakacji. W końcu zostały tylko dwa tygodnie… Pojedziemy tam, wrócimy
i już tylko tydzień. Ale mniejsza o to. O wyjeździe powiedziałyśmy chłopakom
zaraz bo sobotnim telewizyjnym show. Średnio się ucieszyli, głównie ze względu
na to że będą spędzać całe dnie wraz z moim ojcem. Ale wszystko im dokładnie
wytłumaczyłam. Powiedziałam że jest tam przyjaciółka taty i że to z nią będzie
spędzał czas. A mój brat to mój brat. Nie uwolnię się od niego. No i zgodzili się
na wyjazd. Eleanor też nie protestowała. Z resztą ona dowiedziała się od razu
zaraz po Martynie. W niedzielę zaczęliśmy się pakować. Wieczorem wszystkie
nasze walizki stały w przedpokoju. Postanowiliśmy je już włożyć do samochodu
żeby potem się z tym nie tachać. W końcu już o 10 mieliśmy być u mnie w domu i
nakurwiamy taksówkami na lotnisko. Samolot był o 14, ale odprawa i to wszystko…
Tak jak planowaliśmy tak i zrobiliśmy. Koło 11 byliśmy na lotnisku.
Wypełniliśmy wszystkie potrzebne procedury i wsiedliśmy do samolotu. Lecieliśmy
pierwszą klasą, więc wszyscy siedzieliśmy koło siebie. Ja siedziałam pomiędzy
Harrym i Konradem. Obok brata siedział mój tata, a obok Hazzy Liam. Przed nami
od lewej siedzieli Niall, Zayn, Martyna, Eleanor i Louis. Ogólnie lot był
spoko. Całą drogę przespałam. Obudziłam się akurat na lądowaniu. Wysiedliśmy z
samolotu, wzięliśmy bagaże i rozpoczęliśmy poszukiwania pani Sparks czyli
koleżanki ojca. Dość szybko się znalazła. Wsiedliśmy do taksówek i
odjechaliśmy. Już było strasznie gorąco. Nie wiem jak ja wytrzymam tydzień w
takim klimacie… Pani Sparks kazała mówić nam na siebie Diana. Jak się okazało
mieszka ona w ogromnym domu bardzo blisko plaży. Otrzymała to mieszkanie w
spadku po jakiejś bogatej babci i sama się tu niedawno wprowadziła. Ma ona
dwójkę dzieci. Syna, Jacoba, który ma 18 lat i dość wysokim, zielonookim
brunetem i córkę, Evę, która ma 22 lata i podobno jest rudowłosą pięknością.
Ten tydzień na pewno będzie ciekawy. Do domu Diany dojechaliśmy po jakiejś
godzinie, bo były straszne korki. Wysiadłam z samochodu i od razu oślepił mnie
blask słońca. Założyłam okulary i spojrzałam na dom. Był po prostu piękny. Bardzo
nowoczesny. Nawet miał basen. I ogród z palmami i innymi egzotycznymi
roślinami. Zabraliśmy torby i wpakowaliśmy się do środka. Diana weszła pierwsza
i poszła po swoje dzieci. My natomiast po przejściu przez oszklone drzwi
znaleźliśmy się w bardzo długim i dość szerokim holu. Położyliśmy walizki w
koncie i odłożyliśmy podręczne bagaże na pobliskiej półce. Staliśmy tak dalej
nie wiedząc co mamy ze sobą zrobić.
- Wchodźcie, wchodźcie – zachęciła nas Diana, która
widocznie już wróciła
Posłusznie wykonaliśmy jej prośbę i pokierowaliśmy się w
głąb długiego korytarza. Wyszliśmy z niego i znaleźliśmy się w wielkiej
przestrzeni całej pokrytej białymi płytkami i kolorowymi meblami. Świetny wystrój.
Naprawdę bardzo mi się tu spodobało.
- No więc witamy w naszym domu – zaśmiała się gospodyni –
Poznajcie moje dzieci… To jest Eva, o której wam opowiadałam – serio jest
ładna. I te śliczne włosy… Jejku. Oby była fajna! – A to jest mój synek, Jacob –
o kurwa jakie ciacho… te oczy, ten uśmiech… ideał, po prostu ideał Mam
chłopaka! Mam chłopaka! Julka, nie myśl tak bo masz chłopaka! – Rozgośćcie się!
Pokażemy wam gdzie są wasze pokoje. Dziewczyny, pójdźcie za Jacobem, a chłopcy
za Evą. A ty – wskazała na mojego tatę – Idziesz ze mną.
Każda, że tak powiem grupa udała się w inną część domu.
wszystkie trzy podążałyśmy za Jacobem.
- Ale z niego dobra dupa – powiedziała szeptem El, a my
stłumiłyśmy śmiech
- No… Cudny jest – rzekła Martyna
Westchnęłyśmy
- Dziewczyny, ogarnijmy. Mamy nasze cudowne ciach…
- No ale nie powiesz że byś z nim nie zgrzeszyła –
przerwała mi El
- Zgrzeszyłabym, zgrzeszyła
Naszego gromkiego wybuchu śmiechu nie dało się już
stłumić. Śmiałysmy się jak jakieś idiotki no i tak jakby z niczego. Jacob stał
i wpatrywał się na nas z miną typu ‘wtf’. Po chwili wreszcie się uspokoiłyśmy
- Co was tak rozbawiło? – zapytał zdezorientowany
- Coś nam się przypomniało… - odpowiedziała Martyna
- A tak w ogóle to jak macie na imię
- Jestem Eleanor – szatynka mu pomachała
- Julia, ale mów mi Julka – puściłam mu oczko
- Nazywam się Martyna – podała mu rękę
- Ten tydzień będzie baaaardzo ciekawy – zmierzył nas
wzrokiem
Pokierowaliśmy się w końcu do naszego pokoju. Dzieliłyśmy
go we trzy. Szczerze mówiąc to nie przeszkadzało mi to. Zawszę będę miała
jakieś towarzystwo. Był on naprawdę przytulny. Przylegała do niego ogromna
łazienka i jeszcze większa garderoba. Znajdowały się w nim trzy, duże
dwuosobowe łóżka ustawione obok siebie. Gdy tak stały wyglądały jak jedno,
przeogromne, królewskie łoże. Gdy Jacob wyszedł z pokoju położyłyśmy się na
legowiskach i zaczęłyśmy o nim gadać. Zastanawiałyśmy się jak będzie wyglądał
bez koszulki gdy usłyszałyśmy hałas otwieranych drzwi.
_____________
Taki tam rozdział *.*
Jakoś tak mnie naszła wena twórcza i napisałam... Podoba się?
Jak myślicie... Kto stanął w drzwiach? Czy Jacob i Eva namieszają trochę w ich życiu? A kim tak naprawdę Diana jest dla pana Fabray? Jak miną im wakacje?
Tego wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale, który będzie nie wiem kiedy :)
Możliwe że niedługo, bo mam już lepszy humor ^^
Kocham wszystkich moich pocieszycieli i tych którzy mnie wspierali i całą resztę Directioners <3