sobota, 31 marca 2012

Rozdział 16


~~ PRZECZYTAJ TO CO JEST POD KRESKĄ NA DOLE! ~~

*** kilka dni później ***

Nadszedł dzień wyjazdu rodziców. W domu było straszne zamieszanie. Kupa walizek werlała się po salonie, a my staliśmy w przedpokoju i żegnaliśmy się.
- Dbaj o mojego Harrego tak jak Lou o niego dba – zaśmiała się Anne po czym mnie przytuliła – Będę za tobą tęsknić, skarbie.
- Oczywiście że będę. Jak coś to LouLou mi pomoże – zaśmiałam się – Też będę tęsknić. Mam nadzieję że wkrótce się zobaczymy.
Pożegnałam się z resztą rodziców i oczywiście z siostrami Tomlinson.
- Julia, będę za tobą strasznie tęsknić – Lottie wtuliła się we mnie – Odwiedzisz nas kiedyś?
- Ja za tobą też, mała. Jak chłopcy będą jechać do domu na pewno się z nimi wybiorę.
Wyprzytulałam się jeszcze z Fizzy i bliźniaczkami. Po chwili taksówki odjechały. Chłopcy pojechali razem z nimi na lotnisko. Martyna i ja zostałyśmy same. Zrobiłyśmy sobie dwie latte i zasiadłyśmy w salonie. Rozmawiałyśmy przez jakąś godzinę. Brakowało nam czegoś takiego. Teraz praktycznie mieszkamy u chłopaków więc nie mamy czasy pogadać jak za dawnych czasów. Plotkowałyśmy o tym co wczoraj wieczorem powiedziała nam mama Louisa. A mianowicie oznajmiła nam, że jej syn ma dziewczynę. Byłyśmy bardzo zdziwione po usłyszeniu tego, ponieważ myślałyśmy że Lou mówi nam o wszystkim. Laska nazywa się Eleanor Calder. Podobno jest prześliczna, przecudowna i w ogóle pozytywna. Jest z nią już ponad miesiąc. Dziwne że jeszcze nam nie powiedział. Jak już wróci z lotniska miałyśmy zamiar z nim pogadać.

*** godzinę później ***

- Lou! Lou! Lou! – krzyczałyśmy biegnąc w stronę drzwi wejściowych
- Co jest?! – przytulił nas
- Musimy pogadać! – odpowiedziałyśmy
Zgarnęłyśmy go i poszłyśmy razem z nim do jego pokoju. Chłopak nie wiedział o co chodzi i był bardzo zdziwiony. Po drodze dopytywał się o czym chcemy z nim rozmawiać lecz my ignorowałyśmy wszystkie te pytania. Po wejściu do pomieszczenia Lou usiadł na fotelu a my stanęłyśmy przed nim
- Masz nam coś do powiedzenia? – zapytała Martyna
- Eee… No chyba nie… - Boo Bear lekko się speszył
- A może opowiesz nam o… - zaczęłam, lecz moja przyjaciółka mi przerwała
- ELEANOR CALDER! – wydarła się jak idiotka na pół mieszkania. Natychmiast spiorunowałam ją spojrzeniem
- Skąd wiecie? – Louis poderwał się z fotela – Hazza wam powiedział?!
- Nie ważne skąd wiemy!
- To mój Loczuś też wiedział?! – zaczęłam się drzeć
- Wiedział! Już od dłuższego czasu!
- Nie no kurwa – skomentowała Martyna – Wszyscy wiedzą tylko nie my..
- Nie wszyscy. Tylko Harold. Zwołajcie wszystkich to wam wszystko opowiem.
Otworzyłam drzwi i wychyliłam za nie głowę.
- ONE DIRECTION! RAZ DWA MACIA BYĆ W POKOJU LOUISA! – krzyknęłam
Po kilku chwilach byli tu już wszyscy.
- O co chodzi? – dopytywali się
- Siadajcie – rzekł Lou
Posłusznie wykonaliśmy jego prośbę.
- No więc… - zaczął chłopak, ale przerwał mu krzyk Zayna
- Sprężaj się bo ważny mecz leci!
- Zamknij się, Malik – skwitował Liam
- Słuchamy Lou – Niall się wyszczerzył
- Mam dziewczynę – Pan Marchewka się zawstydził
- Wooooooooooow – skomentowali chłopcy
- Taa… Spotykam się z nią już dłuższy czas. Nie mówiłem wam, bo nie wiedziałem jak.
- To kiedy ją poznamy? – zapytałam
- Co powiecie na małą imprezkę dzisiejszego wieczoru? – zaproponował mój chłopak
- W sumie to czemu nie? – Lou się zgodził
- No to zorganizujmy jakiś podział zadań – rzekł              Daddy
- Okej
- No to Lou i dziewczyny pojadą po żarcie. Harry, Zayn i Niall po dekoracje i alkohol, a ja zajmę się listą gości – oznajmił Liam
- No to się zbieramy!
Natychmiast ruszyliśmy dupy do samochodu. Lou podrzucił resztę do jakiegoś centrum handlowego, a my pojechaliśmy do supermarketu. W trakcie gdy jeździliśmy wózkiem po ogromnym sklepie nasz towarzysz płci męskiej postanowił zadzwonić do swojej dziewczyny. Z Martyną w tym czasie poszłyśmy w inne miejsce, a mianowicie po słodycze i chipsy. Wzięliśmy chyba wszystkie smaki żelków i chrupek. Louis powiedział że Eleanor zgodziła się przyjść. Zadowoleni wróciliśmy do domu. byli już tam wszyscy, a salon był pięknie wystrojony. Wszędzie były balony i serpentyny, a cały alkohol stał na stole w kuchni. Nie powiem że nie, sporo tego było. Wywaliliśmy całe jedzenie. Niall gdy to zobaczył był w niebo wzięty. Widząc jego wyraz twarzy wszyscy wybuchli śmiechem.
- O której zaczynamy? – zapytałam
- Ludzie powinni być za godzinę – Zayn puścił mi oczko
Zabraliśmy się do ustawiania całego żarcia w salonie. Postawiliśmy to wszystko na podłużnej ławie. Alkohol też tam ustawiliśmy i zajęło nam to całą wolną powierzchnie. Usiedliśmy na kanapach w oczekiwaniu na gości, aż nagle zabrzmiał dzwonek to drzwi.
- To El – poderwał się Lou – Miała przyjść wcześniej
Poszedł jej otworzyć. Z Martyną spojrzałyśmy na siebie znacząco. Byłyśmy zadowolone, że w końcu ją poznamy. Weszła do salonu ubrana w chabrową sukienkę bez ramiączek sięgającą do połowy uda. Na nogach miała wysokie czarne szpilki. Była naprawdę bardzo ładna i miała śliczną figurę
- Cześć wszystkim – przywitała się – Jestem Eleanor
- Siema – odpowiedzieliśmy chórem
- No więc, skarbie, poznaj idiotów. Idioci, to jest El.
- Pffff! – żachnęłam się
- No dobra. To jest Harry, ale jego już znasz, a to jego dziewczyna, Julka – pomachałam do niej – To jest jej najlepsza przyjaciółka Martyna i jej chłopak Zayn. A tamci debile to Liam i Niall. Mam nadzieję że się polubicie.
- Naprawdę miło mi was poznać – uśmiechnęła się El
- Nam ciebie też – wyszczerzyłam się w jej stronę – Pomoglabyś nam wybrać stroje?
- No jasne że tak! – od razu się zgodziła i poszłyśmy na górę
Po upływie pół godziny wróciłyśmy na dół z naszą nową koleżanką. Byłam ubrana w czarną sukienkę z cekinami na biuście, a Martyna miała na sobie kieckę na ramiączkach w kolorze oczojebnego różu. Nasi chłopcy skomentowali to jednym ‘’wow’’. Zawsze coś. Na dole impreza powoli się zaczynała. Cały czas przychodziło coraz więcej osób. Nasz DJ Malik puścił Rihannę i wszyscy zaczęli się zajebiście bawić. Poznałam kilka fajnych dziewczyn i chłopców. Jeden się do mnie podwalał ale na szczęście szybko znalazłam mojego Hazzę. Serio, imprezka była świetna. Wszyscy wypili tyle alkoholu że ledwo co trzymali się na nogach. Postanowiłam poszukać Martyny. Znalazłam ją całującą się z Zaynem. Zaraz, zaraz… Malik jest DJ’em. O kurwa. To Damian. Podeszłam do niej i mocno pociągnęłam za rękę.
- Co ty robisz?! – krzyknęłam
- No jak to co… ? – zapytała – Całuje się… A co mam niby robić?!
Była piana. Nie mogłam zostawić jej tutaj z Damianem. Musiałam wygonić albo jego albo ją. Zdecydowanie wybrałam jego. Podeszłam do niego.
- Wypierdalaj stąd! – krzyknęłam w jego stronę
- Mam zaproszenie
- Ciekawe od kogo.. Spierdalaj! Nie chcemy więcej problemów
- Nie. Największym problemem tutaj jesteś ty – załapał mnie mocno za nadgarstki – Zawsze stawałaś mi na drodze, a teraz w niczym mi nie przeszkodzisz. Idę do Martyny, a ty się nie wtrącaj.
Odepchnął mnie mocno na bok tak że upadłam na podłogę. Zebrałam się z ziemi i pobiegłam do Zayna.
- Słuchaj! Musisz iść po Martynę! Poszła z Damianem na górę.
- CO ten skurwiel tu robi?! – wkurzył się.
Natychmiast pobiegł na górę, a ja zaraz za nim. Skierowaliśmy się do pokoju, z którego dało się słyszeć rozmowę. Wpadliśmy do środka i zastaliśmy Damiana całującego Martynę po szyi.
- Ty sukinsynie! Spierdalaj stąd! – wrzasnął Mulat
- Zdejmijcie ze mnie tego chuja! – Martyna widocznie odzyskała rozum
Nagle do pokoju wpadł Louis
- Julia, chodź szybko na dół. Chodzi o Harrego…

__________
1. Bardzo przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale nie miałam dostępu do kompa. Niestety się popsuł, ale wczoraj przyszedł z naprawy a ja zabrałam się za pisanie.
2. Tamten rozdział miał bardzo dużo dobrych (aż 22), ale bardzo chciałabym mieć tyle komentarzy
BARDZO WAS PROSZĘ! POSTARAJCIE SIĘ, ABY TEN ROZDZIAŁ MIAŁ ICH Z 20. SPECJALNIE ZROBIŁAM GO DŁUŻSZEGO. NAPRAWDĘ, KOMENTARZY JEST GARSTKA, A TO WCALE NIE MOTYWUJE MNIE DO PISANIA :<

Kocham was <3

sobota, 10 marca 2012

Rozdział 15 .

Gdy się obudziłam Harry już nie spał. Obejmował mnie ramieniem, a moja głowa spoczywała na jego torsie. Nie mam pojęcia jak znalazłam się w tym łóżku ale było mi wyjątkowo wygodnie.
- Dzień dobry – oznajmił Loczek, gdy zauważył że już nie śpię – Jak się spało?
- Hej – cmoknęłam go w usta – Dobrze. Dawno wstałeś?
- Z pół godziny temu
- No to trzeba było mnie obudzić! Albo przynajmniej ruszyć tą swoją grubą dupę z łóżka! – zaśmiałam się po czym popchnęłam go a ten spadł z wyrka. Sama wstałam i ruszyłam w stronę szafy Harrego, w której miałam niektóre swoje ubrania. Wybrałam strój na dziś i powędrowałam do przylegającej do pokoju łazienki. Wzięłam długi prysznic i umyłam włosy. Po wyjściu z kabiny włosy zawinęłam w ręcznikowy turban. Osuszyłam dokładnie ciało i ubrałam się w przyszykowane ciuchy. Założyłam na siebie pomarańczowe rurki oraz czarną bluzkę z nadrukiem Audrey Hepburn. Do tego dobrałam czarne czółenka z kokardą i naszyjnik z pomarańczowymi kamieniami. Zdjęłam z głowy turban i wysuszyłam włosy. Rozczesałam je dokładnie i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i wróciłam z powrotem do pokoju.
- Łazienka wolna – oznajmiłam chłopakowi
- No nareszcie – rzekł zniecierpliwiony po czym podszedł do mnie i pocałował w policzek – ślicznie wyglądasz – uśmiechnął się – Idź już na dół. Zaraz do ciebie dołączę – oznajmił po czym zniknął za drzwiami od łazienki
Udałam się po schodach na dół. Po przejściu przez salon i wejściu do kuchni zorientowałam się że w domu nikogo nie ma. Na stole zauważyłam karteczkę. Natychmiast podeszłam i ją przeczytałam.

„Hej śpiochy! Pewnie jak to przeczytacie, a raczej Julka przeczyta, ponieważ Harold jest tak inteligentny że by nie zauważył tej karteczki, my będziemy już buszować po centrum handlowym. Nie będzie nas dość długo więc macie czas dla siebie. Jakby co prezerwatywy są w mojej szafce. Nie chce być już wujkiem, ale jakby co to chrzestnym będę ja!”
Wasz kochany Louisek

Po skończeniu czytania wybuchłam głośnym śmiechem. Gdy mój chłopak zszedł na dół od razu pokazałam mu karteczkę. Zareagował podobnie jak ja. Postanowiliśmy przyrządzić razem śniadanie, a raczej obiad, bo było po piętnastej. Stwierdziliśmy, że będzie to jajecznica. Zrobienie jej zajęło nam kilka minut więc po chwili już ją zajadaliśmy. Nie powiem że nie, wyszła nam fenomenalnie. Po zjedzeniu posiłku zmyliśmy naczynia i zaczęliśmy się zastanawiać co robić dalej. Siedzieliśmy na kanapie w salonie i kompletnie nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Jak każdy mógł się pewnie spodziewać zaczęliśmy się całować. Z początku pocałunki były delikatne, lecz potem przerodziły się w bardzo zachłanne i namiętne. Harold włożył mi rękę pod koszulkę i jeździł nią po moich plecach. Wplotłam ręce w jego loki i ułożyłam się wygodnie na kanapie. Harry zaczął muskać moją szyję. Jęknęłam cicho. Było mi tak dobrze… Tę chwilę przerwał dzwonek telefonu Loczka. Natychmiast poderwał się aby to odebrać. Po chwili wrócił do pokoju i oznajmił mi że musi na chwile gdzieś pojechać. Dobra, zostałam sama. W oczekiwaniu na mojego chłopaka włączyłam jakiś muzyczny kanał w telewizji. Leciała akurat piosenka Justina Biebera pod tytułem Mistolete. Uwielbiam ją i od razu zaczęłam śpiewać. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam od razu bez patrzenia kto dzwoni.
- Halo?
- Julka, przyjedź do swojego domu – odezwał się Harry po drugiej stronie
- Ale po co?
- Nie pytaj po co tylko przyjedź.
Rozłączyłam się po czym zadzwoniłam po taksówkę, która podwiozła mnie pod sam dom. Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę budynku. Nadal nie wiedziałam po co tu jestem, ale miałam nadzieję że zaraz się dowiem. Zapukałam do drzwi które otworzył mi Zayn ubrany w garnitur.
- Zapraszam panią
- O co…
Weszłam dalej do mieszkania o moim oczom ukazał się cudowny widok. Na podłodze leżała masa płatków róż. Cały pokój był w serduszkach. Była tu masa kolorowych balonów w kształcie serc. Na środku pokoju stał czarny stolik z czerwonym obrusem w kształcie serca. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu. Był to oczywiście Harry. Zapiął mi na szyi naszyjnik ze swoim imieniem. Odwróciłam się w jego stronę
- Jejku… To wszystko dla mnie? – najpierw pokazałam ręką na naszyjnik, a potem na pokój
- Tak, wszystko dla ciebie, kotku
- A z jakiej okazji?
- Naszej pierwszej miesięcznicy – po wypowiedzeniu tych słów złożył mi namiętny pocałunek
Zasiedliśmy do stołu. Oczywiście Harold odsunął, a potem przysunął mi krzesło. Nasz kelner czyli Niall przyniósł jedzenie. Było to spaghetti. Wyglądało naprawdę pysznie. Po chwili nadszedł Liam, który nalał nam do kieliszków czerwonego wina. Chłopaki po pewnym czasie stwierdzili że Harry dalej poradzi sobie sam i opuścili dom. Zostaliśmy sami. Byłam naprawdę pod wielkim wrażeniem
- Dziękuję ci za to – powiedziałam
- Nie masz za co dziękować
- Ależ mam. To co zrobiłeś jest… jest po prostu wspaniałe. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś równie wspaniałego jak to. Jestem po prostu zachwycona.
- Julia, chce żebyś wiedziała że zrobiłem to wszystko z miłości do ciebie. Kocham cię tak bardzo, że jestem wdzięczny Bogu, za to że obdarował mnie taką dziewczyną. Wiedz, że nigdy cię nie opuszczę. Będę z tobą już na zawsze.
- Skarbie, ja też cię kocham. Bardzo mocno cię kocham. Chce żeby wszystko było takie idealne jak w tej chwili
Loczek puścił wolną muzykę. Stanęliśmy na środku pokoju. Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy bujać się w rytm piosenki. Było wspaniale. Szeptaliśmy sobie cały czas jakieś czułe słówka. Po skończonej piosence staliśmy chwilę w bezruchu patrząc sobie w oczy. Po chwili zaczęliśmy się całować. Tak namiętnie, jak wtedy w domu. przenieśliśmy się na górę do mojej sypialnie. Rozłożyliśmy się na łóżku. Usiadłam na Haroldzie okrakiem i powoli zaczęłam rozpinać jego koszule. Po chwili i ja nie miałam bluzki. Lokaty całował mnie po szyi i schodził coraz niżej. Rozpięłam powoli jego spodnie i zaczęłam je zsuwać. Harry w tym czasie męczył się z moim stanikiem. Gdy udało mu się go wreszcie rozpiąć zaczął pieścić moje piersi. Potem dobrał się do spodni. Po pewnym czasie byliśmy już zupełnie nadzy, a ja przeżyłam swój pierwszy orgazm w życiu. Opadliśmy zmęczeni na łóżko i okryliśmy się kołdrą.
- Byłeś cudny, misiu – rzekłam i ucałowałam go w czółko

_____________
Dzisiaj dwa :D
ZARAZ DOSTANĘ ZAWAŁU BO WIELKI PAJĄK PRZECHADZA MI SIĘ PO POKOJU -.-
+ JEŚLI TU JESTEŚ ZOSTAW KOMENTARZ :D
++ PODOBA SIĘ?!
+++ KOCHAM WAS DIRECTIONERS <3

Rozdział 14 .

Chłopcy pomagali nosić rodzicom walizki. Ogólnie w domu było jedne wielkie zamieszanie. Korzystając z okazji postanowiłam porozmawiać z Martyną. Znalazłam ją siedzącą na małym stoliczku w kuchni.
- Jak tam rodzice Zayna?
- Nie są tacy źli. Spodziewałam się, że będzie gorzej. A ty jak tam?
- Mama Hazzy jest bardzo miła. Naprawdę wspaniała kobieta…
- A Chris?
- Lepiej nie pytaj.
- Aż tak źle?
- No niby nie, ale zbyt przyjemny to on nie jest
- No i na takiego nie wygląda….
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Chciałyśmy jeszcze o nim porozmawiać, ale do kuchni weszła matka Loczka. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, a ona odwzajemniła mi się tym samym.
- A ty kim jesteś? – najstarsza w pomieszczeniu zwróciła się do mojej przyjaciółki
- Jestem Martyna. Najlepsza przyjaciółka Julki i dziewczyna Zayna.
- Ahhh chodzisz z Zaynem. Dobrze, że znalazł sobie kogoś. To dobry chłopak.
- Tak, wiem że dobry
Po chwili rozmowę przerwał nam Chris
- Kochanie, chodź ze mną na górę. Musimy się rozpakować
- Już idę. Dziewczynki, pogadamy później – uśmiechnęła się do nas po czym wyszła z kuchni
- Dobrze
Zeszłyśmy ze stołu i ruszyłyśmy do salonu. Tam nadal było zamieszanie. Postanowiłyśmy również trochę pomóc z walizkami. Podeszłyśmy do miejsca, w którym stały wszystkie torby. Wzięłyśmy po jednej i zaniosłyśmy na górę. Powtórzyłyśmy tę czynność jeszcze kilka razy aż wszystko znalazło się na piętrze.
- To co, idziemy na tą kolacje? – zapytała Martyna po podejściu do piątki chłopaków
- Rodzice upierają się żeby zostać w domu – odpowiedział jej Liam
- Chyba skecz –rzekłam – Że niby mamy gotować?
- Powiedzieli, że oni ugotują.  My mamy jechać po zakupy – oznajmił Lou
- No to się zbierajmy…
Wszyscy załadowaliśmy się do samochodu najstarszego z nas. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod wielkim londyńskim supermarketem. Wygramoliliśmy się z auta i podążyliśmy do niego. Zakupy zajęły nam chyba z godzinę. Po kupieniu wszystkiego z listy zakupów powróciliśmy do domu.
- Mamy wszystko – krzyknęliśmy na wejściu po czym wybuchliśmy śmiechem
- No dobra. To my się zabieramy za gotowanie – rzekła mama Louisa – Dziewczynki – zwróciła się do swoich córek – Idźcie z Louisiem
- Louiś! – Harry wytargał go za policzki
- Spierdalaj - powiedział cicho pan marchewka odpychając jego ręce
Wzięliśmy dziewczynki i razem poszliśmy do pokoju Harrego. Był on największy więc postanowiliśmy pobyć tam. Razem z Martyną, Harrym i Zaynem wgramoliliśmy się na łóżko. Leżałam pomiędzy moim chłoptasiem a przyjaciółką. Liam usiadł na biurku i sprawdzał coś na laptopie. Niall zajął krzesło. Wszystkie siostry Louisa zasiadły na kanapie, a sam Lou wpierdolił się miedzy mnie i Harrego.
- To jak się nazywacie? – zapytała przyjaźnie jedna z dziewczynek
- Martyna
- Julka
- A wy?
- To są Lottie, Fizzy, Daisy i Phoebe – odpowiedział ich braciszek
- Potrafimy mówić, idioto – żachnęła się Lottie, a wszyscy oprócz Louisa się zaśmiali
- Zamknij się smarkulo
- Ciota
- Idiotka
- Frajer
- Debilka
- Możecie się kurwa zamknąć? – zapytał zirytowany Zayn
Louis natychmiast się przymknął i wrócił do pozycji leżącej, natomiast Lottie usiadła grzecznie pomiędzy siostrami.
- No i tak ma być.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, aż w końcu chłopcy zdecydowali się pograć na konsolach. Zeszli z łóżka i rozsiedli się na podłodze, a my zawołałyśmy dziewczyny do nas. Gadałyśmy z nimi i dość sporo o nich wiemy. Opowiadały nam o tym co robiły z chłopakami. Mają z nimi bardzo dobry kontakt. Trzynastoletnia Lottie była już bardzo dojrzała. Potrafiła z nami rozmawiać o filmach, muzyce i książkach. Cudne dziecko, a w zasadzie to już nastolatka. Fizzy też była świetna. Mała modnisia. Opowiadała w kółko o sukienkach, butach, torebkach. Miała dopiero jedenaście lat, lecz świetnie znała się na modzie. Natomiast bliźniaczki były bardzo dziecinne. Ale no cóż… Mają dopiero siedem lat. Zapytałyśmy je którego chłopaka z One Direction lubią najbardziej.
- Najbardziej…  - zamyśliła się Fizzy – Hmm… Chyba Nialla. Często zabierał mnie ze sobą na miasto żeby coś zjeść. To było fajne..
- Liam jest fajny – rzekła Daisy
- Nooo – przytaknęła druga z bliźniaczek – Zawsze pomaga nam w lekcjach
- Nam też często pomaga – zaśmiała się Martyna
- A ty, Lottie, którego lubisz najbardziej?
- Zdecydowanie Louisa. Może często się z nim wyzywam, bije i kłócę, ale to ja jestem jego ulubienicą – wyszczerzyła się
- No, a Harry i Zayn są nasi – wszystkie wybuchłyśmy śmiechem
Nagle usłyszeliśmy z dołu żebyśmy schodzili na kolację. Zgarnęłyśmy chłopaków i posłusznie pokierowaliśmy się do jadalni. Gdy tam weszliśmy naszym oczom ukazała się fura jedzenia na stole. Było spaghetti, kurczak w ziołach, co najmniej pięć  rodzajów sałatek, zupa serowa i wiele, wiele innych pyszności. Innymi słowy – raj dla Nialla. Zsiedliśmy do stołu. Wszyscy nałożyli sobie coś na talerz i zaczęliśmy jeść. Na początku rozmowa się nie kleiła. Potem atmosfera się rozluźniła i rozmawialiśmy już normalnie. Zapoznałam się z rodzicami reszty chłopaków. Dowiedziałam się, że przyjaźnią się oni z Anne i Chrisem już od czasów liceum. Pomyśleć, że to przetrwało do dziś. Po skończonym jedzeniu rodzice poszli do swoich pokoi, natomiast my zostaliśmy ze sprzątaniem. Podzieliliśmy się zadaniami i po upływie pół godziny wszystko lśniło czystością. Udaliśmy się do salonu i postanowiliśmy włączyć jakiś film. Dzisiaj była kolej wybierania Martyny, więc oglądaliśmy Szkołę Uczuć. Fajny film. Wtuliłam się w ramiona mojego mężczyzny i wpatrywałam się w ekran telewizora. Byłam troszeczkę zmęczona po dzisiejszym dniu więc zasnęłam przytulona do Harolda. W jego ramionach było tak bezpiecznie…

_____________________
Chujowy ten rozdział... 
Nie miałam czasu i weny żeby napisać coś fajniejszego
Postaram się żeby następny był lepszy ;***