niedziela, 4 listopada 2012

KONIEC


Obudziłam się na plaży. Obok mnie leżał Jake. Zastanawiałam się przez chwile co my tu robimy, ale po chwili wszystko sobie przypomniałam. Cały wczorajszy dzień przemknął przez moją głowę. Było świetnie, może bez ostatniego incydentu. Chociaż… Pocałunek też był fajny. Szkoda że nie z odpowiednią osobą. Tęsknie za moim kochanym skarbem. Pewnie teraz jest w szkole, a ja tu bezkarnie całuje innego chłopaka. Tak nie może być. Wzięłam telefon do ręki i napisałam esemesa do Harrego o tym jak bardzo go kocham. Zobaczyłam też że mam 14 nieodebranych połączeń od taty. Przestraszyłam się. Odeszłam trochę od Jacoba i natychmiast odzwoniłam.
- Julka! Julka! – powiedział radośnie
- Co się stało? – zapytałam zdziwiona
- Obudzili się! Oby dwoje!
- Obudzili się?! – wykrzyczałam i zobaczyłam że Jake się przebudza
- Tak! Przyjeżdżajcie do szpitala!
- Jasne, już jedziemy – rozłączyłam się
Jake popatrzył na mnie zdziwiony
- Obudzili się! Obudzili się, rozumiesz? – przykucnęłam na piachu obok niego
- Oby dwoje? – rozbudził się
- Tak! Eva i Konrad żyją! Nic im nie jest! – wykrzyczałam
- Boże jak się cieszę!
Z tej radości wziął mnie na ręce i okręcił w około. Po chwili postawił mnie na piasku i zbliżył swe usta do moich chcąc mnie pocałować. Odsunęłam twarz, a on swoją przysunął. Ponownie ją odsunęłam, a on spojrzał na mnie badawczo
- Przepraszam, ale nie mogę. Mam Harrego. A to wczoraj to w zasadzie nie wiem co miało znaczyć.
- Ymm jasne przecież masz chłopaka.
- Jake, nie gniewaj się
- Nie gniewam się przecież – powiedział smutno
- I nie smuć się – dałam mu buziaka w policzek – Idziemy do szpitala
Pociągnęłam go za rękę i ruszyliśmy hawajskimi uliczkami. Po kilkunastu minutach wchodziliśmy już do sali szpitalnej
- Konrad braciszku! – przytuliłam go mocno
- Hahah no cześć siostra – zaśmiał się
- Ale się stęskniłam!
- Myślisz że ja nie?
- Kocham cię cioto!
- A ja ciebie mały debilu!
Przez następne kilka dni byliśmy cały czas w szpitalu. Po tygodniu wypisali Konrada i Evę więc nadszedł czas naszego wyjazdu. Nie mogłam się doczekać aż zobaczę moich przyjaciół. Zaraz po tym jak wsiedliśmy do samolotu poszłam spać. Ostatnie co pamiętam po przebudzeniu to spadający samolot…

___________
Koniec misiaczki ;*
Zapraszam na nowego bloga - http://magic-holidays.blogspot.com/
Kocham Was Directioners i dziękuję za to że mogłam prowadzić tego bloga <33333

niedziela, 7 października 2012

Rozdział 24


- Halo? – usłyszałam jak Martyna odbiera telefon – CO?! CO SIĘ STAŁO?! Dobrze, już jedziemy. Zaraz będziemy – rozłącza się – O kurwa. WSZYSCY WSTAWAĆ!
- Co jest? – spytałam zaspana. Rozejrzałam się po pokoju. Na środku stała zdenerwowana Martyna, nie wiem o co chodziło. Na naszych trzech łóżkach leżeli Harry, Zayn, Louis, Niall i Liam, którzy powoli zaczęli się przebudzać przez krzyk mojej przyjaciółki – Umarł ktoś że tak krzyczysz?
- Nie wiem dokładnie, ale szybko wstawajcie musimy jechać! – mówiła zdenerwowana
- O chodzi? Czemu ty taka wkurwiona? – zapytał Liam
- Eva i Konrad są w szpitalu. Mieli jakiś wypadek, nie wiem co się stało dokładnie, ale tata Julki dzwonił i powiedział żebyśmy szybko przyjechali do szpitala, więc proszę was zbierajcie się! – kiedy doszło do nas co powiedziała podskoczyliśmy i wybiegliśmy na dwór
Nie patrzyliśmy już co mamy na sobie, po prostu zawołaliśmy taksówkę i pojechaliśmy prosto do szpitala. Serce waliło mi jak młot. Nie miałam pojęcia co się im mogło stać. Strasznie się martwiłam. W końcu chodziło i mojego brata. Gdy taksówka podjechała pod szpital Niall rzucił facetowi pieniądze i wszyscy jak poparzeni wyskoczyliśmy z samochodu. W recepcji zapytaliśmy o Konrada i Evę, a babka skierowała nas na drugie piętro pokój 69. Szybko wbiegliśmy do pomieszczenia. Na łóżkach leżeli oni. Nieprzytomni. na trzecim legowisku, które było wolne siedział mój tata i mama Jacoba. Byli załamani. Tata przytulał do siebie Dianę. Podeszłam do niego.
- Co im się stało? – spytałam powstrzymując łzy
- Mieli wypadek. Ktoś w nich wjechał. Był on pod wpływem alkoholu, ale nic mu się nie stało. Z nimi nie wiadomo co będzie. Stracili bardzo dużo krwi. Jest nadzieja że się obudzą, ale nie stuprocentowa. Tak samo nie ma pewności na to czy będą wszystko pamiętać – mówił zmartwiony
- Jak to?! – krzyknęłam – Mogą się nie obudzić?! Konrad może umrzeć?! Znajdę tego skurwiela który im to zrobił! Obiecuję to sobie! – wydzierałam się przez łzy
Harry przyciągnął mnie do siebie i otoczył ramieniem. Natychmiast wtuliłam się w niego i zmoczyłam łzami jego bluzę. Byłam załamana. Mój brat leży teraz w łóżku szpitalnym i ma 50% szans na przeżycie. A temu draniowi przez którego doszło do tego wszystkiego nic  się nie stało? Ale tak nie zostanie. Jeszcze coś mu się stanie. Nie wiem do końca co ale coś na pewno. Popatrzyłam na Jacoba. On też płakał. Siedział przy łóżku swojej siostry trzymając ją za rękę. Podeszłam do niego i przytuliłam go równie mocno jak przytulił mnie Harry. Teraz oboje siedzieliśmy cali zapłakani pomiędzy dwoma łóżkami naszych bliskich. W ten właśnie sposób spędziliśmy całe dwa tygodnie. Wakacje dobiegły już końca, a nasz pobyt na Hawajach miał skończyć się tydzień temu. Skończył się on dla Martyny, El i One Direction, ponieważ kazałam im wracać do kraju. Zostałam tu ja i mój tata. No i Konrad. Mój Konrad. Mój wspaniały, najlepszy i najukochańszy brat! Ta niepewność czy jedna z najbliższych ci osób przeżyje jest straszna. Przez minione dwa tygodnie nie ruszyłam się nawet ze szpitala. Mało spała, nie jadłam praktycznie nic. Wyglądałam strasznie. Jacob miał z resztą to samo. Pewnego dnia nasi rodzice powiedzieli że mamy jechać do domu. opieraliśmy się, ale oni nie dali za wygraną. Mój tata nas zawiózł, kazał nam coś zjeść i położyć się spać. Jeść nie chcieliśmy bo jakoś nie było apetytu. Ale spać poszliśmy chętnie. Położyliśmy się razem w pierwszej lepszej sypialni i natychmiastowo usnęliśmy. Śniło mi się że samolot, którym moi przyjaciele wracali do domu rozbił się. Obudziłam się z krzykiem i przy okazji obudziłam też Jacoba. Przytulił mnie mocno do siebie i zapytał co się stało.
- Miałam straszny sen. Po prostu przeokropny. Przez to wszystko zaczynam sobie wyobrażać coraz to gorsze rzeczy… Jake, czy nie może być z nimi dobrze? Czemu akurat oni? – rozpłakałam się
- Mała, nie płacz. Będzie dobrze, obiecuję ci to. Sam się martwię, ale rodzice mieli racje. Kilka dni odpoczynku od szpitala zrobi nam dobrze. Dlatego dziś zabieram cię do kina i na plaże. Uszykuj się. Za godzinę spotykamy się w holu i nie ma żadnych ‘’ale’’, jasne? – uśmiechnął się do mnie
- Ale ja… - zaczęłam, ale chłopak przerwał mi przykładając palec do moich ust – No to ja pójdę się szykować..
Okazało się, że byliśmy w pokoju, który dzieliłam z dziewczynami przed ich wyjazdem. Wyjęłam z mojej szafki potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam gorący i dość długi prysznic. Umyłam włosy. Zawinęłam je w turban z ręcznika i ubrałam się w strój kąpielowy, a na to założyłam krótkie, jeansowe spodenki z koronką przy nogawkach i biały top. Umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż po czym wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Na nogi wsunęłam pudrowe tenisówki i poszłam do Jacoba.
- Miało być za godzinę, a nie ze dwie – zaśmiał się
- Minęła godzina! Nie kłam mnie tu – uśmiechnęłam się do niego
- To co, idziemy?
- Jasne, prowadź – odpowiedziałam
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy długą ulicą, na którą padały promienie słońca. Przez całą drogę rozmawialiśmy starając się nie poruszać tematu szpitala, Konrada i Evy. Całkiem dobrze nam to szło. Gadaliśmy o jakiś totalnych pierdołach, ale nie o tym. Po kilku minutach doszliśmy do kina. Jake kupił bilety na jakąś komedię, ja kupiłam popcorn i picie. Weszliśmy na salę i zajęliśmy miejsca w najwyższym rzędzie na podwójnych kanapach. Porozmawialiśmy jeszcze chwile po czym film się zaczął. Film był po prostu świetny. Strasznie poprawił mi humor i uśmiałam się jak nigdy. Nigdy w sensie przez te ostatnie tygodnie. W domu mam aż nadmiar śmiechu przez moich ukochanych idiotów. Swoją drogą to tęsknię za nimi strasznie. Pewnie teraz siedzą w szkole… Ale ja będę mieć straszne zaległości jak wrócę. Już się nie mogę doczekać nadrabiania. Ale mniejsza o to. Teraz jest teraz i nie zmieniajmy tego. Chociaż kilka rzeczy mogłabym zmienić… Po wyjściu z kina skierowaliśmy się w stronę plaży. Po znalezieniu odpowiedniego miejsca usiedliśmy na piasku. Zdjęłam moją bluzkę i spodenki po czym zaczęłam się opalać.
- Przynieść ci coś do picia? – zapytał mnie Jake
- Truskawkowego szejka poproszę – uśmiechnęłam się
- W takim razie zaraz wracam
Wyłączyłam się całkowicie i skupiałam się tylko na tym że słońce przyjemnie praży moje ciało. Dawno nie czułam się tak wspaniale jak teraz. W pewnej chwili usłyszałam znajomy mi głos
- Szejk dla najpiękniejszej pani na Hawajach – zaśmiał się Jake
- Oj już mi tak nie słodź – wzięłam od niego napój
Resztę dnia spędziliśmy na plaży rozmawiając, żartując i śmiejąc się. Kąpaliśmy się trochę w morzu. Oczywiście Jake musiał mnie podtapiać. Ten dzień zaliczam do bardzo udanych. Gdy słońce zaczęło się chować wróciliśmy na piasek i usiedliśmy wtuleni w siebie patrząc na zachód słońca. Był naprawdę przepiękny. Gdy słońce już całkowicie się zanurzyło Jake spojrzał głęboko w moje oczy.
- Julka, dziękuję ci za dzisiaj
- Ty nie masz za co dziękować. To ja dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Było świetnie..
- To ty jesteś świetna – powiedział wręcz szeptem
Nasze twarze były milimetry od siebie. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale go pocałowałam…

_____________________________
Strasznie przepraszam że tak długo nie pisałam!
Nie mam w ogóle czasu na nic :c
Nauka, nauka, nauka -.-
Będę się starać dodawać rozdziały częściej, ale nie wiem czy mi się to będzie udawać :c
Podoba się ten ? :)

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 23


- Czy nasze piękności są gotowe na imprezę? – spytał Liam wchodząc do naszego pokoju wraz z całą zgrają chłopaków
- Jak najbardziej, tatusiu – zaśmiałam się
Byłam ubrana w czarne szorty, luźny, fioletowy t-shirt i conversy w tym samym kolorze. Nie mogłam założyć szpilek, bo przecież idziemy na plażę.
- To idziemy? – zapytał Louis, który swoją drugą obejmował Eleanor
- A gdzie jest Konrad? – wszyscy spojrzeli na Zayna, który dzieli z nim pokój
- Jak wychodziłem to go nie było – zapewnił nas
- A Evę ktoś widział? – zauważyła Martyna
- Widzę że coś się między nimi kroi – zaśmiał się Harry
- W sumie to do siebie pasują – oznajmił Jake
- Mówiła ci coś o nim? – zapytała El – Bo nam spoooro
- Eleanor! Miałyśmy nikomu nie mówić! – upomniałam ją
- Ahh.. No tak.. – zaśmiała się – Dobra, nie ważne… Idziemy podbić Hawaje?
- Lecimy! – krzyknęli wszyscy
- Jake, prowadzisz, bo jeszcze się zgubimy – Niall
Gdy wyszliśmy z domu było już ciemno. Mimo to przez cały czas było ciepło i dość duszno. Nie wiem jak wytrzymamy tańcząc przez tyle czasu, ale musimy. Ruszyliśmy w stronę morza, czyli jak sądzę w stronę plaży. No bo.. Jak morze to i plaża no nie? Ale ja jestem inteligentna… Po kilku chwilach byliśmy już na piasku. Podeszliśmy do ogromnego koca na którym stało jedzenie. Był on otoczony drewnianymi ławeczkami, na których siedzieli znajomi Jacoba.
- Cześć wszystkim – przywitał się Jake – Chciałbym żebyście kogoś poznali.. No więc to są Liam, Niall, Zayn, Martyna, Julka, Eleanor, Louis i Harry. A to – teraz zwrócił się do nas – to są Kevin, Max, Fred i James.
- Hej. Miło was poznać – zagadałam podając każdemu z nich rękę, a później zrobili to wszyscy
Gdy już się zapoznaliśmy impreza zaczęła się rozkręcać. Wszyscy tańczyli, śpiewali, wydzierali się, a co najważniejsze – pili. Wódka i piwo schodziły litrami. Sama byłam nieźle wstawiona. W pewnej chwili myślałam że nie wytrzymam i pobiegłam do plażowego kibelka, aby zwymiotować. Na szczęście był to fałszywy alarm. Po chwili do drzwi mojej kabiny ktoś zapukał.
- Julka, coś się stało? – usłyszałam głos Harrego
- Na szczęście nic, ale myślałam że zwymiotuję..
- To ok.. A jak impreza ci się podoba?
- Jest spoko. W sumie to jedna z naszych najlepszych.. Nie ma większych problemów typu..
- Damian – dokończył za mnie po czym się zaśmiał – Wpuścisz mnie do siebie?
- Jasne, wchodź – otworzyłam mu drzwi
- Ciasno tu – uśmiechnął się
- Troszeczkę…
Harry usiadł na desce klozetowej i pokazał gestem, abym usiadła na kolanach. Zrobiłam to o co mnie prosił. Mój chłopak objął mnie w pasie. Zaczęliśmy rozmawiać  o jakiś totalnych pierdołach po czym zapadła cisza. Harry zaczął muskać językiem moją szyję. Wiedział, że to uwielbiałam. Jęczałam cichutko. Odwróciłam się i zasiadłam na nim okrakiem. Popatrzyłam w jego piękne, zielone oczy. Można było w nich zatonąć… Zaczęliśmy się całować. Z początku były to niewinne pocałunki, które przerodziły się w bardzo namiętne. Harry schodził z całusami coraz niżej aż w końcu dotarł do dekoltu mojej bluzki. Włożył mi pod nią ręce i jeździł swoimi zimnymi dłońmi po moich rozgrzanych plecach. Ja w tym czasie zajmowałam się odpinaniem jego koszuli, która po chwili została przeze mnie zdjęta ukazując jego okazały kaloryfer. Nim się zorientowałam ja również byłam bez bluzki. Stałam przed Harrym w samym staniku i szortach, które swoją drogą nie były zbyt długie.
- Jesteś taka seksowana – stwierdził mój ukochany po czym zabrał się za odpinanie stanika
Jak to chłopak, nie mógł sobie z tym poradzić. Po kilku minutach moje piersi zostały oswobodzone, a Harry natychmiast złapał je w swoje dłonie i zaczął pieścić. Całował je w każdym możliwym miejscu, potem cmokał brzuch aż w końcu dotarł do spodenek. Rozpiął je szybkim ruchem. Po chwili ja zrobiłam to samo z jego rurkami. Oboje zostaliśmy w ostatniej części garderoby. Przykucnęłam przy Harrym i powoli zaczęłam oswobadzać jego przyrodzenie. Gdy było już wolne ujęłam je w dłonie i zaczęłam wykonywać wolne ruchy. Jego penis powoli twardniał. Moje ruchy ręką stawały się coraz szybsze. Hazza jęczał głośno. Po chwili mój chłopak pociągnął mnie za ręce i wróciliśmy do naszej wcześniejszej pozycji. Jeszcze raz popatrzył w moje oczy po czym bezproblemowo we mnie wszedł. To było takie przyjemne uczucie. W tej kabinie nie było zbyt ładnie, ale to co się w niej odbywało było wspaniałe. Harry jest zajebisty w te klocki. Jęczałam i krzyczałam jak najgłośniej mogłam. Nie zdziwiłabym się gdyby wszyscy na plaży to słyszeli. Po chwili szczytowałam a Loczek zaraz po mnie. Biała maź wytrysnęła wprost na moje piersi. Wstaliśmy, a Harry podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Byłaś wspaniała – wyszczerzył się
- Ty też, zboczeńcu – musnęłam jego usta
Zaczęliśmy zbierać nasze ciuchy z piachu. Szybko się w nie ubraliśmy i jak gdyby nigdy nic, trzymając się za ręce wyszliśmy z kabiny i wróciliśmy do bawiących się przyjaciół. Wszyscy byli piani więc chyba nikt nie zauważył że nas nie było. Dołączyliśmy do zabawy. Ta noc była przecudowna.

_______________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam !
Przepraszam że musieliście tyle czekać :c
Przepraszam że taki krótki :c
Przepraszam że zjebałam :c
Ale mimo wszystko miłego czytania :*
Podobał się wam ? :3

sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 22


- Hej dziewczyny – w drzwiach stanęła rudowłosa piękność – O którym przystojniaku tak gadałyście? A tak w ogóle to jestem Eva
-Czeeeeść – odpowiedziałyśmy chórem
- Miło nam cię poznać. Ja jestem Eleanor, ale mów mi El, to jest Martyna, a to Julia
- Julka – poprawiłam ją – Mów do mnie Julka
- Ooo już was lubię – zaśmiała się Eva – No to jak, o kim gadałyście?
- Ale nie wygadasz? – upewniła się Martyna
- Już lecę obwieścić to na twitterze! – powiedziała sarkastycznie Rudzia, a my wybuchłyśmy śmiechem – No więc któż to?
- Twój brat… - rzekłam nieśmiało
- Mój brat? Przecież on jest okropny!
- Zależy dla kogo – oznajmiła El
- No w sumie nie jest taki zły. I nie ma dziewczyny więc macie szanse – puściła nam oczko
- Wszystko świetnie tylko że my mamy chłopaków – westchnęła Martyna
- A którzy są wasi? – zaciekawiła się najstarsza z nas – Ten najstarszy jest wolny? Bo dobra dupa z niego… Ile on ma lat?
-Hahahah mój brat? Przecież on jest ohydny! – pokazałam jej język – Ma na imie Konrad i ma 25 lat. Mówię ci… Jest świetny. Po prostu wspaniały brat. No ale nie wiem czy się sprawdzi jako chłopak. Jest trochę zbyt opiekuńczy
- A czy ja mówię że chce się z nim swatać? – popatrzyła ma mnie
- Dobra, skończmy o chłopakach! – przerwała nam El – Kiedy kolacja? Umieram z głodu!
- No właśnie przyszłam tu, żeby powiedzieć wam że jest kolacja – zaśmiała się Eva
Kierując się za Evą szłyśmy w stronę jadalni. Już nic nie mówiłyśmy. Byłyśmy za bardzo głodne. Weszłyśmy do jadalni. Stół był pięknie nakryty. Było na nim dużo przeróżnego jedzenia. Po prostu raj dla Nialla! Zasiedliśmy do stołu. U szczytu usiadła Diana. Obok niej mój tata i Konrad, a w dalszej części stołu my i rodzeństwo Jones.
- Jak ci się tu podoba? – spytał mnie Jacob koło którego siedziałam
- Jest bardzo fajnie. Myślę, że pokocham to miejsce..
- Mam nadzieję – zaśmiał się – Jutro jest impreza na plaży. Wpadniecie? – powiedział trochę głośniej
- Jasne, że tak – uśmiechnął się Lou
- A będzie alko ? – wypalił ni stąd ni z owąd Zayn
- Ale z ciebie pijak! – krzyknęła Martyna, a wszyscy na nią spojrzeli
- Ale twój pijak – pocałował ją
- Awww jakie to słodkie! Rzygam tęczą! – wtrącił się Konrad
- Jesteś okropny! – skwitowałam
- Oj tam oj tam – zaśmiał się
- No, ale będzie? – zapytałam z nadzieją Jacoba
- Jasne, że tak – uśmiechnął się Jake
- To przyjdziemy – rzekł Harry – Na sto procent
Reszta kolacji minęła w spokojnej atmosferze. Rozmawialiśmy o Anglii, o Polsce, o zespole chłopaków, o X-factorze. Ogólnie o wszystkim. Było ok. bardzo polubiłam ta dwójkę rodzeństwa, chociaż minęło dopiero kilka godzin od ich poznania. Myslę że będziemy się tu świetnie z nimi bawić. Po zjedzonym posiłku wszyscy ruszyliśmy do swoich pokoi. Chciałam iść na trochę do Harrego, ale Louis stanowczo mi zabronił. Powiedział, że jego Loczek musi odpocząć. Ahh ten Larry. Z dziewczynami przed snem jeszcze trochę pogadałyśmy. Głównym tematem oczywiście był Jake. No bo kto inny?
- Fajny jest…
- Nawet bardzo…
- Dziewczyny ogarnijmy się! – Eleanor się zdenerwowała – Mamy naszych chłopców, więc żaden Jake jest nam niepotrzebny.
- Ale nasi chłopcy tego nie słyszą, prawda? – uśmiechnęłam się
- No niby tak…
- Z resztą… My tylko rozmawiamy – rzekła Martyna – Nic więcej. Nie mam zamiaru robić jakichś dalszych kroków czy coś. Mam Zayna, a wy macie Larrego. Czego nam więcej potrzeba do szczęścia?
- No niczego – zaśmiałam się
- Właśnie! Koniec rozmów o Jacobie – oznajmiła Eleanor
- Idziemy spać? Jestem wyczerpana! – Martyna
- Taaak… Dobranoc – rzekłysmy z El w tym samym czasie
- Słodkich snów

*** w tym samym czasie w pokoju Nialla i Liama – z perspektywy Nialla ***

- Liam? – spytałem z nadzieją na to że jeszcze nie śpi
- Słucham? – odpowiedział mi
- Nie mogę zasnąć... Porobimy coś?
- Chodź do mnie. Pooglądamy coś w TV – zaprosił mnie do siebie
Wstałem ze swojego legowiska i poszedłem w stronę jego łóżka. Po drodze zapaliłem małą lampkę nocną i wziąłem pilot od telewizora. Wgramoliłem się do Liama i wlazłem pod kołdrę. On leżał na plecach. Położyłem swoją głowę na jego torsie, a ten objął mnie ramieniem. Włączyliśmy telewizję. Nie było nic ciekawego. Znalazłem jakiś kanał muzyczny. Leciała akurat piosenka Whitney ‘’I will always love you’’. Kocham to. Zajebista nuta.
- And I will always love you. I will always love you. – Liam śpiewał pod nosem
Po chwili do niego dołączyłem do niego. Zaśpiewaliśmy całą piosenkę po czym wybuchliśmy gromkim śmiechem.
- Liam? – zapytałem jak się uspokoiliśmy
- Tak?
- I will always love you – zaśmiałem się
- Ja ciebie też… Ja ciebie też – przytulił mnie

___________________
Przepraszam że taki krótki i że tak długo czekaliście :c
Nie miałam czasu...
Musiałam poprawiać oceny i wgl =.=
Nie ma to jak zagrożenie z matmy :c
Ale ogarnęłam i może jak mi się uda to będę miała 3 ! :3
Chociaż szczerze w to wątpię xd
Następny jeszcze nie wiem kiedy...
Podoba się rozdział ? ;3

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 21


Następne kilka dni mijały w spokojnej atmosferze. Siedzieliśmy w domu, oglądaliśmy filmy, czasem zdarzył się wypad na basen, do kina lub na zakupy. A tak to cały czas się opierdzielaliśmy. Chłopcy jeszcze nie poznali mojego brata, bo nie chciało im się ruszyć dupy z domu. Ale kiedyś wypadałoby ich odwiedzić… Z resztą zobaczymy. W sobotę oglądaliśmy X-factora i byli chłopcy! Naprawdę podobał mi się występ. Wtedy byłam za bardzo zestresowana żeby cokolwiek o tym powiedzieć. I był nawet uchwycony moment naszego wielkiego uścisku. Słodko to wyglądało, nie powiem że nie. Fajnie wyglądałam w tej spódniczce. Muszę ją częściej nosić. A chłopaki w tych koszulkach prezentowali się prześwietnie! Najbardziej rozbawiły nas słowa prowadzącego, które wypowiedział jak wbiegłyśmy na scenę i rzuciłyśmy się na 1D. A mianowicie powiedział ‘’A oto śliczne przyjaciółki naszych nowych młodych gwiazd!’’. Śmialiśmy się z tego z piętnaście minut. Teraz pozostaje czekać na telefon od agentów czy chłopaki zakwalifikowali się dalej. Miejmy nadzieję że tak. Naprawdę mają wielki talent, który nie może się zmarnować. No ale jakby coś to spróbują w Mam Talent czy Idolu… To już było pewne. X-factor nie pyknie – idziemy gdzie indziej. Proste. Ale nie myślmy o przyszłości. Teraz jest teraz i nie zmieniajmy tego. Na razie jest nadzieja, że chłopcy zostaną w programie więc nie martwmy się na zapas. Ogólnie kilka dni temu mojemu tacie przyszedł do głowy genialny pomysł. Zadzwonił do mnie któregoś dnia z samego rana i zapytał co robimy przez cały przyszły tydzień. Oczywiście powiedziałam że pewnie będziemy się opieprzać. No to on oznajmił mi że w poniedziałek wylatujemy na Hawaje do jakiejś koleżanki mojego taty czy coś. Wszyscy. Ja, Martyna, Eleanor, Harry, Zayn, Louis, Niall, Liam, Konrad i mój tata. Takie tam rodzinne wakacje na koniec wakacji. W końcu zostały tylko dwa tygodnie… Pojedziemy tam, wrócimy i już tylko tydzień. Ale mniejsza o to. O wyjeździe powiedziałyśmy chłopakom zaraz bo sobotnim telewizyjnym show. Średnio się ucieszyli, głównie ze względu na to że będą spędzać całe dnie wraz z moim ojcem. Ale wszystko im dokładnie wytłumaczyłam. Powiedziałam że jest tam przyjaciółka taty i że to z nią będzie spędzał czas. A mój brat to mój brat. Nie uwolnię się od niego. No i zgodzili się na wyjazd. Eleanor też nie protestowała. Z resztą ona dowiedziała się od razu zaraz po Martynie. W niedzielę zaczęliśmy się pakować. Wieczorem wszystkie nasze walizki stały w przedpokoju. Postanowiliśmy je już włożyć do samochodu żeby potem się z tym nie tachać. W końcu już o 10 mieliśmy być u mnie w domu i nakurwiamy taksówkami na lotnisko. Samolot był o 14, ale odprawa i to wszystko… Tak jak planowaliśmy tak i zrobiliśmy. Koło 11 byliśmy na lotnisku. Wypełniliśmy wszystkie potrzebne procedury i wsiedliśmy do samolotu. Lecieliśmy pierwszą klasą, więc wszyscy siedzieliśmy koło siebie. Ja siedziałam pomiędzy Harrym i Konradem. Obok brata siedział mój tata, a obok Hazzy Liam. Przed nami od lewej siedzieli Niall, Zayn, Martyna, Eleanor i Louis. Ogólnie lot był spoko. Całą drogę przespałam. Obudziłam się akurat na lądowaniu. Wysiedliśmy z samolotu, wzięliśmy bagaże i rozpoczęliśmy poszukiwania pani Sparks czyli koleżanki ojca. Dość szybko się znalazła. Wsiedliśmy do taksówek i odjechaliśmy. Już było strasznie gorąco. Nie wiem jak ja wytrzymam tydzień w takim klimacie… Pani Sparks kazała mówić nam na siebie Diana. Jak się okazało mieszka ona w ogromnym domu bardzo blisko plaży. Otrzymała to mieszkanie w spadku po jakiejś bogatej babci i sama się tu niedawno wprowadziła. Ma ona dwójkę dzieci. Syna, Jacoba, który ma 18 lat i dość wysokim, zielonookim brunetem i córkę, Evę, która ma 22 lata i podobno jest rudowłosą pięknością. Ten tydzień na pewno będzie ciekawy. Do domu Diany dojechaliśmy po jakiejś godzinie, bo były straszne korki. Wysiadłam z samochodu i od razu oślepił mnie blask słońca. Założyłam okulary i spojrzałam na dom. Był po prostu piękny. Bardzo nowoczesny. Nawet miał basen. I ogród z palmami i innymi egzotycznymi roślinami. Zabraliśmy torby i wpakowaliśmy się do środka. Diana weszła pierwsza i poszła po swoje dzieci. My natomiast po przejściu przez oszklone drzwi znaleźliśmy się w bardzo długim i dość szerokim holu. Położyliśmy walizki w koncie i odłożyliśmy podręczne bagaże na pobliskiej półce. Staliśmy tak dalej nie wiedząc co mamy ze sobą zrobić.
- Wchodźcie, wchodźcie – zachęciła nas Diana, która widocznie już wróciła
Posłusznie wykonaliśmy jej prośbę i pokierowaliśmy się w głąb długiego korytarza. Wyszliśmy z niego i znaleźliśmy się w wielkiej przestrzeni całej pokrytej białymi płytkami i kolorowymi meblami. Świetny wystrój. Naprawdę bardzo mi się tu spodobało.
- No więc witamy w naszym domu – zaśmiała się gospodyni – Poznajcie moje dzieci… To jest Eva, o której wam opowiadałam – serio jest ładna. I te śliczne włosy… Jejku. Oby była fajna! – A to jest mój synek, Jacob – o kurwa jakie ciacho… te oczy, ten uśmiech… ideał, po prostu ideał Mam chłopaka! Mam chłopaka! Julka, nie myśl tak bo masz chłopaka! – Rozgośćcie się! Pokażemy wam gdzie są wasze pokoje. Dziewczyny, pójdźcie za Jacobem, a chłopcy za Evą. A ty – wskazała na mojego tatę – Idziesz ze mną.
Każda, że tak powiem grupa udała się w inną część domu. wszystkie trzy podążałyśmy za Jacobem.
- Ale z niego dobra dupa – powiedziała szeptem El, a my stłumiłyśmy śmiech
- No… Cudny jest – rzekła Martyna
Westchnęłyśmy
- Dziewczyny, ogarnijmy. Mamy nasze cudowne ciach…
- No ale nie powiesz że byś z nim nie zgrzeszyła – przerwała mi El
- Zgrzeszyłabym, zgrzeszyła
Naszego gromkiego wybuchu śmiechu nie dało się już stłumić. Śmiałysmy się jak jakieś idiotki no i tak jakby z niczego. Jacob stał i wpatrywał się na nas z miną typu ‘wtf’. Po chwili wreszcie się uspokoiłyśmy
- Co was tak rozbawiło? – zapytał zdezorientowany
- Coś nam się przypomniało… - odpowiedziała Martyna
- A tak w ogóle to jak macie na imię
- Jestem Eleanor – szatynka mu pomachała
- Julia, ale mów mi Julka – puściłam mu oczko
- Nazywam się Martyna – podała mu rękę
- Ten tydzień będzie baaaardzo ciekawy – zmierzył nas wzrokiem
Pokierowaliśmy się w końcu do naszego pokoju. Dzieliłyśmy go we trzy. Szczerze mówiąc to nie przeszkadzało mi to. Zawszę będę miała jakieś towarzystwo. Był on naprawdę przytulny. Przylegała do niego ogromna łazienka i jeszcze większa garderoba. Znajdowały się w nim trzy, duże dwuosobowe łóżka ustawione obok siebie. Gdy tak stały wyglądały jak jedno, przeogromne, królewskie łoże. Gdy Jacob wyszedł z pokoju położyłyśmy się na legowiskach i zaczęłyśmy o nim gadać. Zastanawiałyśmy się jak będzie wyglądał bez koszulki gdy usłyszałyśmy hałas otwieranych drzwi.

_____________
Taki tam rozdział *.*
Jakoś tak mnie naszła wena twórcza i napisałam... Podoba się?
Jak myślicie... Kto stanął w drzwiach? Czy Jacob i Eva namieszają trochę w ich życiu? A kim tak naprawdę Diana jest dla pana Fabray? Jak miną im wakacje? 
Tego wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale, który będzie nie wiem kiedy :)
Możliwe że niedługo, bo mam już lepszy humor ^^

Kocham wszystkich moich pocieszycieli i tych którzy mnie wspierali i całą resztę Directioners <3

środa, 2 maja 2012

ZAWIESZAM BLOGA 
Powód? Brak czasu, brak weny, brak chęci i problemy prywatne. Wiem że Was to nie obchodzi ale zwierzę się Wam. Chłopak mnie rzucił z takiego powodu, że myślał, że spotykam się z moim najlepszym przyjacielem. Ale on naprawdę jest moim przyjacielem i nic więcej! No i on (przyjaciel - Kuba) wytłumaczył mojemu byłemu chłopakowi (Łukasz), że między nami nic nie ma. Niby mi wybaczył, ale powiedział że musi minąć trochę czasu zanim będzie potrafił mi znowu zaufać i że nie wie czy będziemy mogli odbudować ten związek. Do tego jeszcze jest taki Patryk, który do mnie startuje. Podoba mi się trochę -,- No ale ja wciąż coś czuję do Łukasza.. Ehhh nie wiem po co to pisze i tak większość z Was skończy czytać po 'ZAWIESZAM BLOGA' więc... No ale trudno musiałam się gdzieś wypisać. Bardzo Was przepraszam za tą zawiechę. Nie wiem kiedy znów napiszę, ale mam nadzieję że szybko mnie na coś najdzie. Mam zły humor do tego pogoda zjebana... Na pewno nic tak nie napiszę. To do następnego <333333333333

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 20


- Martyna, gość do ciebie – w drzwiach stał tata Julki
W sumie dobrze że przerwał w tym momencie. Nie miałam pojęcia co zrobić. Konrad chciał mnie pocałować, ale ja tego nie chciałam. A może jednak chciałam.. Grr! Sama nie wiem! No ale mniejsza o to. Kto normalny odwiedza ludzi o tej porze?!
- Kto przeszedł? – zapytałam zdziwiona
- Jest na dole. Bardzo chce z tobą porozmawiać – rzekł mężczyzna
- To Julka? – zapytałam
- Nie. To nie ona.
- Więc pójdę – oznajmiłam po czym wyszłam z pokoju
Schodziłam powoli po schodach. Nie miałam pojęcia kim mogła być ta osoba. Pewnie to któryś z One Direction. Gdy weszłam do salonu okazało się że moje przewidywania były trafne. Przede mną stał Zayn. Najprzystojniejszy i najseksowniejszy chłopak w Londynie. Nie mogłam tak mówić w tej chwili, ponieważ byłam na niego strasznie obrażona więc krzyknęłam
- Nie chce z tobą rozmawiać!
- Ale Martyna, posłuchaj mnie…
- Nie chce cię słuchać. Nie mam na to siły – powiedziałam bezradnie – To mnie zraniło Zayn…
- Wiem i bardzo cię za to przepraszam – zbliżył się do mnie – Nie chciałem tego robić
- Więc po co to zrobiłeś? Co? Chciałeś się popisać przede mną czy coś? Chciałeś mi udowodnić że możesz mieć każdą czy coś? Bo jeśli tak to ci się nie udało!
- Martyna. Posłuchaj mnie – rzekł stanowczo – Dobrze wiesz, że cie kocham i nie musze ci niczego udowadniać
- Zayn, ja tez cię kocham. I to bardzo…
- Więc w czym problem? – przerwał mi
- W tym że nie wiem czy mogę ci znowu zaufać…
- Oczywiście, że możesz. Nigdy więcej cię już nie zranię
- Sama nie wiem… Potrzebuję kilku dni odpoczynku od tego wszystkiego – mówiłam cicho – Muszę odpocząć od One Direction, od Julki, od ciągłych imprez i zabaw… Potrzebuję chwili spokoju.
- Za dwa dni po ciebie przyjeżdżam i zabieram do domu – rzekł
- Ale…
- Nic już nie mów. Muszę lecieć. Cieszę się że wszystko z tobą w porządku. Wszyscy na pewno się ucieszą – uśmiechnął się do mnie – Będę tęsknił
Przytulił mnie mocno do siebie, a ja nic nie zrobiłam. Po prostu stałam i słuchałam tego co do mnie mówi. Po chwili wyszedł. Bezradnie położyłam się na kanapie i zaczęłam płakać. Kochałam go. Nie wiedziałam co ze sobą robić. To wszystko nie było jego winą. Była to również wina Julki. Powinnam mu to wybaczyć. Bardzo chciałabym żeby wszystko było tak jak kilka godzin temu. Żebyśmy jak zawsze świrowali. Żeby w naszej grupce królowała dobra zabawa. Teraz ja siedzę tutaj smutna, a oni siedzą smutni w domu. to wszystko bez sensu. Mam nadzieję, że za kilka dni wszystko wróci do normy. Że moje relacje z Julką i Zaynem się poprawią. Że wrócę tam i znowu będę najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Rozmyślałam tak jeszcze z godzinkę i starałam się nie płakać. Kiedy się ogarnęłam nareszcie usnęłam. Gdy się obudziłam w salonie siedział Konrad. Popatrzyłam na niego zaspanym wzrokiem a on uśmiechnął się do mnie
- Która godzina… ? – spytałam
- Jakoś po 13 – usłyszałam w odpowiedzi
- Tak późno?! – wstałam szybko z kanapy – Ja pierdykam, ale jestem zmęczona…
- Spałaś z 12 godzin! – zaśmiał się
- No wiem… Ale chodzi mi o wczorajszy dzień. Wszystko się wali. Jutro wracam do domu. Nie wiem jak Julka na to zareaguje ale cóż… To ja jestem obrażona, nie ona. Ona ma mnie przepraszać. Ja się słowem nie odezwę!
- Dobra, rozumiem – uśmiechnął się –To co chcesz dzisiaj robić?
- Najlepiej to siedzieć w domu i zamulać – rzekłam – Zjem cos i możemy obejrzeć jakieś komedię
- To ja coś wybiorę…
Zrobiłam sobie omleta, oblałam go czekolada i wpierdzieliłam. Mniam. Pyszoootka. Zawsze Harry takie robił. Kocham je. Me gusta. Po zjedzeniu posiłku wróciłam do salonu. Włączyliśmy film. Tak jak przewidywałam, spędziliśmy cały dzień oglądając je. Na ostatnim przysnęłam, a Konrad okrył mnie kocem

*** następnego dnia ***

Obudził mnie głos Zayna. Nie wiedziałam o co chodzi. Myślałam że jestem już w domu i wszystko jest okej. Jak się jednak okazało leżałam na kanapie w moim drugim domu… Ale to skomplikowane!
- Jedziemy? – zapytał gdy zobaczył że już nie śpię
Nic nie odpowiedziałam. Po prostu rzuciłam mu się na szyję. Byłam przeszczęśliwa że w końcu przyjechał. Cieszyłam się, że wracam do domu. do moich kochanych chłopaków i do mojej przyjaciółki, która będzie musiała mnie przeprosić. Szykuję się poważna rozmowa z Julką, ale i tak się cieszę że w końcu wracam.
- Pójdę się tylko ubrać – cmoknęłam go w policzek
- Tak wyglądasz pięknie – zaśmiał się
- Jasne, jasne… Takie kity to nie do mnie – pokazałam mu język
Wbiegłam na górę po schodach i weszłam do mojego pokoju. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i założyłam na siebie wyjęte z szafy ubrania. A mianowicie ubrałam się w malinowe rurki, czarną bluzkę z nadrukiem i czarne baleriny. Włosy rozpuściłam i zostawiłam w artystycznym nieładzie. Lekko się pomalowałam i zeszłam na dół. Oczywiście zabrał ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy. Zayn czekał już przy drzwiach. W domu byliśmy tylko my więc zamknęłam go na klucz i odjechaliśmy. Po pięciu minutach byliśmy pod domem chłopców. Weszłam do domu
- Jestem! – krzyknął mój chłopak
- Chyba ‘’jesteśmy’’ a nie ‘’jestem’’ – popatrzyłam na niego
- Csii… Oni nic nie wiedzą – uśmiechnął się do mnie – Zaczekaj tu
Zayn wyszedł z przedsionku i wszedł w  głąb domu nie wiem gdzie się pokierował, ale była to chyba kuchnia. Stanęłam bliżej ściany przylegającej do kuchni aby lepiej słyszeć rozmowę
- Mam dla was niespodziankę – rzekł Zayn
- Wesołą czy smutną? – zapytał Liam
- Sami oceńcie – Zayn – Chodźcie…
- Nie mam nastroju na żadne chodzenie – przerwała mu Julka – Nie mam pojęcia gdzie jest moja najlepsza przyjaciółka. Wiesz jakie to uczucie? Nie, nie wiesz. Bo czwórka twoich kumpli siedzi tu z nami. Ty chcesz gdzieś chodzić, a ona jest nie wiadomo gdzie. Jest na mnie śmiertelnie obrażona i nie wiem czy jeszcze się do mnie odezwie. No Zayn… Wiesz co to za uczucie? Rozumiem że to twoja dziewczyna, ale tobie wybaczy szybciej niż mi. Możliwe, że mi wcale nie wybaczy. Ale ja będę się starać żeby wszystko było jak dawniej. A wiesz dlaczego? Bo Martyna jest moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa i kocham ją najbardziej na świecie. Nie mogę stracić takiej osoby. Chciałabym żeby tu był i żeby mogła ją przytulić i przeprosić… - chyba się rozpłakała
Nie mogłam już wytrzymać. Łzy spłynęły mi po policzku. Już jej wybaczyłam. Wszystko jej wybaczyłam. Już wiedziałam że wszystko wróci do normy. Otworzyłam drzwi od przedsionka i szybko pobiegłam do kuchni
- Julka! – rzuciłam się jej na szyję
- Martyna!
- Kocham cię – powiedziałyśmy jednocześnie, po czym całe zapłakane wybuchłyśmy śmiechem

___________
Mamy dwie dyszki kochani *.*
Jest Happy End ;D
Podoba się? Co sądzicie? ;))) 

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 19 .


*** oczami Martyny ***

Słyszałam jeszcze za mną jakieś krzyki, ale olewałam to. Szłam przed siebie i ignorowałam to co działo się dookoła. Byłam na maksa zdenerwowana. Nie mogłam uwierzyć że mój chłopak mnie tak zranił. A co dopiero Julka.. Moja najlepsza przyjaciółka. Jak ona mogła mi to zrobić?! Pff i jeszcze taka zadowolona… Ja pierdziele. Ludzie są naprawdę fałszywi. A tak nam szczęścia życzyła. A jak się trafiła okazja to od razu się z nim przelizała. Świetnie. Po prostu wspaniale. Nie miałam pojęcia gdzie iść. Jedynymi bliskimi punktami był dom mojej babci lub dom pana Fabray. Zdecydowanie wybrałam to drugie. Babcia by chyba zeszła na zawał gdybym teraz do niej przyszła. Pokierowałam się więc do domu Julki. Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Światło się paliło co znaczy że jeszcze nie śpią. To dość dziwne bo jest już bardzo późno. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi mężczyzna w średnim wieku, którego bardzo dobrze znałam.
- Dobry wieczór… - odezwałam się niepewnie
- Eeem… Cześć, Martyna – uśmiechnął się do mnie sztucznie. Pewnie myśli że nie wiem ż e mnie nie lubi – Co tu robisz?
- Czy naprawdę muszę wyjaśniać?
- Jeśli nie chcesz to nie. Wchodź – uśmiechnął się do mnie
- Dziękuję – odpowiedziałam cicho
Starałam się być grzeczna, miła i w ogóle. W końcu musi dać mi u siebie przenocować. Ale raczej pozwali. W sumie to nadal tu mieszkam. Mam tu praktycznie wszystkie rzeczy… No, ale mniejsza o to. Weszłam dalej do domu i pokierowałam się do salonu, w którym siedział Konrad i wpieprzał pizzę.
- Co tu robisz? – zapytał zdziwiony gdy mnie zobaczył
- Nie chce o tym mówić… Przepraszam…
- Spoko. Nie ma problemu – puścił mi oczko
- Mogłabym wziąć kąpiel? – zapytałam
- No jasne. Przecież tu mieszkasz – zaśmiał się Konrad
- Okej – uśmiechnęłam się – To ja lecę
Poszłam na górę. Weszłam do łazienki która przylegała do mojego pokoju w tym domu. nalałam sobie wody do wanny i weszłam do niej. Wlałam też sporo płynu do kąpieli, aby zrobiła się piana. Położyłam się w wannie i zaczęłam rozmyślać…

*** w tym samym czasie w domu chłopaków – oczami Julki ***

- ZADZWOŃ DO NIEJ! – krzyknął Zayn
- Myślisz że już tego nie robiłam?! – zdenerwowałam się
- Gdzie ona może być… - myślał Daddy
- Nie mam pojęcia! – wrzasnął Zayn
- Ona może wszystko. Nie wiadomo gdzie poniosły ją nogi – do oczu napłynęły mi łzy
- Ej, mała nie płacz – Harry mnie przytulił
- Jak mam nie płakać? Martwię się o nią.. To wszystko moja wina!
- To nie jest twoja wina. To była tylko gra. Martyna jest bardzo wrażliwa więc miała prawo się wkurzyć – pocieszał mnie mój chłopak
- A czy ty jesteś na mnie zły? – zapytałam
- Oczywiście, że nie. Wiem że mnie kochasz i nigdy byś mnie nie zraniła
- Harry, kocham cię – rzekłam – Zrób coś żeby Martyna jak najszybciej wróciła – całkowicie się rozkleiłam

*** oczami Martyny ***

Po zakończonej kąpieli wyszłam z wanny i dokładnie się wytarłam. Uświadomiłam sobie że zapomniałam zabrać ubrań z pokoju. Owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki. Pokierowałam się do mojej szafy. Szukałam jakichś dresów i luźnej koszulki gdy usłyszałam za sobą znajomy głos
- Do twarzy ci w tym ręczniku – zaśmiał się Konrad
Popatrzyłam na moje odzienie. Ręcznik, w który byłam owinięta był koloru chabrowego. Serio, ładnie wyglądam w takich kolorach. Wyjęłam ciuchy z szafy
- Hahah dziękuję – pokazałam mu język – Zaczekaj tu sekundkę. Ja tylko się ubiorę
- Jak dla mnie możesz zostać tak…
- Wariat!
Weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ręcznik i założyłam ciuchy wyjęte z szafy. Związałam włosy w niedbałego koczka i wróciłam do pokoju. Konrad leżał na moim łóżku i bawił się moja starą przytulanką. W sumie to słodko z nią wyglądał… Położyłam się na łóżku obok niego, a on objął mnie ramieniem
- No to teraz mi powiesz co tu robisz? – zapytał spokojnie
- Spytaj swojej siostrzyczki… Pewnie jest dumna ze swojego zachowania – oznajmiłam
- Nie możesz mi po prostu powiedzieć? Bez stwarzania problemów…
- Dobra…
- Więc słucham – puścił mi oczko
-No to tak. Graliśmy w butelkę. Louis, mój przyjaciel, zakręcił i wypadło na Zayna, mojego chłopaka. Dał mu zadanie żeby pocałował się z Julką. I on to zrobił! I wiesz co?! Jeszcze się jej podobało! – pojedyncza łza spłynęła mi po policzku – To wszystko jest bez sensu. Myślałam że mogę im ufać. I co z tego mam?! Teraz tylko cierpię – wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać
- Oj, nie płacz… Jestem pewny że Julka nie chciała cię zranić. Zayn też pewnie nie. Musisz zrozumieć że to była tylko gra. Musieli wykonać zadanie.
- No tak, ale…
- Nie ma żadnych ‘’ale’’ – przerwał mi – Musisz się rozerwać! Masz łaskotki?
- Niee, nie mam – zrobiłam pokerfejsa
- Jasne, jasne – zaśmiał się
Konrad zaczął mnie łaskotać. Myślałam że umrę ze smiechu. Niczym się spostrzegłam leżał na mnie okrakiem. Przestał mnie łaskotać i spojrzał głęboko w oczy. Wybuchłam śmiechem
- Hahahahha
- Z czego się śmiejesz? – zapytał
- Z ciebie – pokazałam mu język
- Hahaha – uśmiechnął się – No dzięki
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się słodko
- Martyna, tęskniłem za tobą…
- Ja za tobą też
Konrad zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Dzieliły nas zaledwie milimetry, gdy nagle…

__________
Aaa wiecie że to już 19 rozdział ? *.*
Szybko zleciało :3
Pod tamtym postem nie było 20 komentarzy, ale dodałam, bo napisałam...
Mam nadzieję że pod tym będzie ich sporawo

Kocham was <3333333333333333333333333

wtorek, 17 kwietnia 2012

Informacje o rozdziałach :)

Ostatnio pojawiały się prośby o informacje o nowych rozdziałach. Więc zrobiłam specjalnie dla Was fejsa i gg które poświęcone są tylko i wyłącznie blogu. Jeśli chcecie być informowani o nowych notkach, lub jeśli macie jakieś pytania co do bloga to zapraszam tu :

GaduGadu - 42682260

Czekam na wiadomości i zaproszenia ; ) kochaaaaaaaam <3

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 18 .


Obiad minął nam w cudownej atmosferze. Dowiedziałam się sporu rzeczy o moim braciszku. Jeszcze nie ma dziewczyny. Cóż… dość dziwne bo moim skromnym zdaniem jest naprawdę przystojny. A co najważniejsze ma zajebisty charakter. Umówiłyśmy się z nim jutro. Przyjdzie do domu chłopaków. Nareszcie ich pozna. Nie mogę się już doczekać. Myślę, że się polubią. W końcu jest to szóstka najbliższych mi chłopaków. No ale dobra… na pewno się polubią. Po zjedzonym posiłku posiedziałyśmy trochę z Konradem po czym wróciłyśmy do chłopaków. Ci debile jak zawsze świrowali. Gdy weszłyśmy do domu zobaczyłyśmy całe One Direction w samych bokserkach oblewających się wodą ze… ze szlaucha?! Zaraz… skąd on się wziął w naszym salonie?! Ja pierdole jakie dzieci…
- Co tu robi ten szlauch? – zapytałam spokojnie, ale nie usłyszałam odpowiedzi
- CO TU ROBI TEN SZLAUCH?! – wrzasnęła Martyna i wszyscy nagle usłyszeli. Jak ona to robi?
- Eee… Jest? – zaśmiał się Niall
- Wynieście mi to stąd! – krzyknęłam
- I macie posprzątać! Za pół godziny schodzimy na dół i ma być porządek! – dopowiedziała moja przyjaciółka
Pokierowałyśmy się do pokoju Hazzy na pierwszym piętrze. Nie miałyśmy pojęcia co robić. Włączyłyśmy laptopa i oglądałyśmy jakieś głupie strony. Nagle rzuciło mi się w oczy że w przyszłą sobotę pojawi się pierwszy castingowy odcinek X-factora w którym zobaczymy One Direction! Już nie mogę się doczekać. Niby widziałam to na żywo ale w TV też będzie fajnie to obczaić.
- Dobra, minęło pół godziny – rzekłam po chwili
- Idziemy do tych debili – zaśmiała się Martyna
Wyszłyśmy z pokoju i zeszłyśmy po schodach.
- Posprzątane! – powiedział Lou, który spostrzegł nas jako pierwszy
- No to teraz się jeszcze ubierzcie to coś obejrzymy – pokazałam mu język
- Dobrze, mamo – zaśmiał się Harry po czym cmoknął mnie w usta a ja to odwzajemniłam
- Dość tych czułości! – wkurzył się Niall
- Dobra, dobra – zaśmiałam się
- Idziemy się ubrać, dzieci – zarządził Liam
- Ja wybieram film – rzekła Martyna i ruszyła w stronę szafki z filmami
- Tylko jakiś horror, skarbie – upomniał ją Zayn
- Jasne, kotku – puściła do niego oko – Koszmar z ulicy Wiązów?
- TAAAAAAAK! – krzyknęli zgodnie chłopcy
- No to spierdalajcie się ubrać! – wrzasnęłam, a wszyscy wybuchli śmiechem
Po chwili już wszyscy razem byliśmy w salonie. Zrobiliśmy popcorn i włączyliśmy film. Jak zawsze siedziałam pomiędzy Hazziątkiem i Louisiem. Zayn na fotelu. Na kolanach miał Martynę. A Li i Żarłok, który wpieprzał jakieś cukierki, na kanapie. Film, który oglądaliśmy był bardzo straszny. Mój chłopak bał się bardziej ode mnie.  Ale on tak zawsze.. biedaczek, boi się horrorów. Reszta je uwielbia więc Styles nie ma wyjścia. Musi je oglądać. W środku filmu nagle Martyna zrobiła pauzę. Wszyscy spojrzeliśmy na nią z miną wtf a ona tylko wybuchła śmiechem
- Zapomniałyśmy z Julką wam o czymś powiedzieć – oznajmiła
Aaa… No tak.. Konrad! Przez to całe zamieszanie o nim zapomniałam
- Jutro mamy gościa – powiedziałam
- Kogo? – spytali chłopcy
- Konrada – uśmiechnęłam się
- Kto to?! – Hazza chyba zrobił się zazdrosny
- Mój brat, wariacie – cmoknęłam go w policzek
- Czemu nie mówiłaś że masz brata? – spytał Zayn
- A pytałeś? Co się będę z tym odnosić…
- No i przyjdzie jutro koło 12 – rzekła Martyna
- Tak wcześnie? – posmutniał Niall
- Musisz się przyzwyczaić do takiego wstawania! Niedługo szkoła – zaśmiał się Lou
- Weź nie przypominaj…
- Liceum… - rzekła moja przyjaciółka – Boję się tam iść!
- Nie przesadzaj – uśmiechnęłam się do niej
- No właśnie. Chodzimy tam jakiś czas i nic się nam nie stało – zaśmiał się Zayn
- Chociaż będziecie miały fajne towarzystwo – oznajmił Liam
- Możemy oglądać dalej? Nie chce myśleć o tym że za tydzień wracamy do budy… nauka, pojebani nauczyciele, masa ludzi… - ględził Harry
- Dobra! Martyna, włącz film – rzekł Niall
W ogólnie nie chciało mi się już oglądać więc zasnęłam wtulona w mojego chłopaka. Przebudziłam się na koniec filmu i udawałam że w ogólnie nie spałam. Gdy seans się zakończył nikt nie był śpiący. Ja też bo już się wyspałam. Postanowiliśmy zagrać w butelkę. Najpierw kręciłam ja. Wypadło na Nialla.
- Zadanie
- Hmm... Zaprezentuj nam pozycję na pieska z… Liamem – wszyscy wybuchli śmiechem
- Zemszczę się – syknął blondas
Daddy w ogóle nie protestował. Ułożył się w odpowiednią pozycję, a Niall zrobił to co miał zrobić. Oczywiście całemu zdarzeniu towarzyszyła masa śmiechu. Potem wróciliśmy do gry. Graliśmy bardzo długo aż w końcu Lou zakręcił. Wypadło na Zayna
- Pytanie czy zadanie? – zapytał nasz żartowniś
- Zadanie – odpowiedział mu mulat
- No więc… Pocałuj Julkę
- Nie zgadzam się! – krzyknął Harry
- Ja tym bardziej! – wrzasnęła Martyna
- Przestańcie – rzekłam
- No właśnie… To tylko gra – oznajmił Zayn i zbliżył się do mnie
Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Nie wiedziałam co mam robić. Nie chciałam ranić przyjaciółki. Ale Zayn chce to zrobić więc czemu nie? Musnął lekko moje wargi, a ja… odwzajemniłam pocałunek? Przez głowę przebiegło mi milion myśli. Pocałunek przekształcił się w namiętny. Było wspaniale. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na Martynę
- Widzę że ci się podobało – popatrzyła na mnie – Świetnie! Ja pierdole nawet najlepsza przyjaciółka mnie zdradziła… I to jest dowód na to że nie można ufać ludziom! – zaczęła się wydzierać – Spadam stąd… - wyszła z domu
- Martyna wracaj! – otworzyłam drzwi i krzyknęłam do niej
- Spierdalaj! – usłyszałam w odpowiedzi

____________
Osiemnastka :3
Podoba się?
Jest akcja hyhyhy XD
Co o tym sądzicie?
UDA WAM SIĘ 20 KOMENTARZY? MAM NADZIEJĘ ;*

KOCHAM WAS BARDZO MOCNO <333

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 17 .


- O co chodzi? – zapytałam zdezorientowana
- Musisz szybko zejść na dół – Lou był zdenerwowany
- Ale o co…
- Nie gadaj tylko idź! – przerwał mi
Posłusznie zeszłam po schodach na parter naszego domu gdzie trwała impreza. Było naprawdę grubo. Kilka lasek się rozebrało i tańczyło w stanikach, a napaleni faceci patrzyli na nich z wywalonymi jęzorami. Taaa… nie ma to jak mała imprezka dla najbliższych znajomych. Połowy ludzi tu nie znałam! No ale wracając do Harrego…
- No i gdzie on jest? – wkurzyłam się, a Lou wskazał mi ręką na drzwi do pobliskiego pokoju
Zmierzyłam go wzrokiem po czym weszłam do pomieszczenia. Panował tam półmrok. Weszłam w głąb pokoju i stanęłam na środku. Nagle ktoś przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego Loczka szczerzącego się do mnie.
- Tęskniłem za tobą. Ani razu ze mną nie zatańczyłaś – zrobił smutną minkę
- To ty tańczyłeś z jakimiś laskami! Ja grzecznie czekałam na moją kolej – uśmiechnęła się
- No to teraz jest twoja kolej – rzekł po czym podszedł do wieży stojącej na szafce i puścił piosenkę Ed’a Sheeran’a Give Me Love.
Wrócił z powrotem do mnie. Złapał mnie w pasie, a ja zaplotłam moje ręce wokół jego szyi. Bujaliśmy się bez słowa w rytm piosenki. Z za ściany dobiegały dźwięki głośnej muzyki, ale my to ignorowaliśmy. Teraz liczyliśmy się tylko my. Ta chwila była piękna. Kocham Harrego i wiem że on kocha mnie. To takie cudowne uczucie… wiedzieć że ma się kogoś komu na tobie zależy. W środku piosenki mój chłopak zaczął lekko mnie całować. Oczywiście odwzajemniałam wszystkie ta pocałunki. Ale jak zawsze w tym domu coś musiało nam przerwać tę chwilę….
- ALE ZAJEBISTA IMPREZA, NO NIE GOŁĄBECZKI? – wydarł się Niall wchodząc na czworaka do pokoju
- Ja pierdole – skomentowałam
- Niall, deklu, mówiłem żebyś tu nie wchodził! – krzyknął na niego Liam
- No właśnie! To miała być ich chwila dla siebie.. – oznajmił Lou
- Cicho! – rzekłam – Możecie mi powiedzieć co z Martyną?
- Idź na górę. Sama zobacz… - uśmiechnął się Daddy
Szybko wbiegłam po schodach i wpadłam do pokoju mojej przyjaciółki. Leżała na łóżku z Zaynem. Ona płakała, a chłopak mocno ją przytulał. Położyłam się obok niej i również ją objęłam.
- Jak tam? – zapytałam
- A jak widzisz? Zawsze musze odpierdolić coś głupiego na imprezie. Po prostu zawsze. Jaka ze mnie idiotka. Nic nie potrafię. Tylko ranię ludzi. Jestem beznadziejna – zaczęła jeszcze bardziej płakać
- Nie mów tak – uspokajał ją Zayn – Wcale tak nie jest.
- No właśnie. To była wina Damiana, a nie twoja. Sama wiesz że byłaś pijana – pocałowałam ją w policzek – Nie smuć się
- Sama nie wiem. To wszystko jest do dupy. Dobrze że mam was… Obiecuję, że już nigdy się z nim nie spotkam. Słowo harcerza! – zaśmiała się
- Hahaha okej – uśmiechnęłam się – Dobra, to ja zostawiam was samych. Pa, zakochańce!
Znowu wróciłam na dół. Było już dość późno, a mianowicie trzecia nad ranem. Wraz z chłopakami postanowiliśmy oznajmić ludziom że to już koniec imprezy. Wyłączyliśmy muzykę, a ja wzięłam do ręki mikrofon.
- Kochani, to już koniec zabawy! Naprawdę było miło.. Dziękujemy za wspólnie spędzony czas. Do zobaczenia!
O dziwo, wszyscy wyszli z mieszkania bez żadnych problemów. Zostaliśmy sami. El oczywiście też. Stwierdziliśmy, że posprzątamy rano, bo teraz jesteśmy zbyt zmęczeni. Udaliśmy się do swoich pokoi i w mig zasnęliśmy. No, przynajmniej ja, bo z sypialni Lou dało się słyszeć jakieś jęki. Hahaha.

*** rano ***

- WSTAWAĆ DZIECI! BIERZEMY SIĘ ZA SPRZĄTANIE! – usłyszałam krzyk Daddy’ego z korytarza
- ZAMKNIJ SIĘ! – odkrzyknął mu Zayn
- NO DOBRA… ROZUMIEM ŻE KAC MORDERCA NIE MA SERCA, ALE POSPRZĄTAĆ MUSIMY! ZA 10 MINUT WIDZĘ WAS WSZYSTKICH NA DOLE! – wrzasnął lekko zdenerwowany
- Zamknij się – odpowiedział już trochę ciszej Zayn
- SŁYSZAŁEM! – Liam krzyknął, a wszyscy się zaśmiali
Zgodnie z umową po upływie 10 minut wszyscy byli w na dole zwarci i gotowi do sprzątania. W domu był naprawdę wielki syf, a miała to być mała imprezka. Zabraliśmy się za sprzątanie, bo chcieliśmy to skończyć jak najszybciej. Po dwóch godzinach cały dom lśnił czystością. Powiem szczerze, że nigdy nie było tu takiego porządku. No ale to dobrze, nareszcie nie będziemy mieszkać w syfie tak jak dotychczas. Po sprzątaniu poszłam się umyć. Wzięłam bardzo długą kąpiel, po czym ubrałam się w różowe rurki i zwykły biały top. Do tego jeszcze różowy żakiet o rękawie ¾, a na nogi włożyłam białe balerinki z kokardkami. Włosy dokładnie wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż. Po wyjściu z toalety zauważyłam że mam dwa nieodebrane połączenia od mojego taty. Natychmiast odzwoniłam. Po kilku sygnałach odebrał
- Halo?
- No cześć tato. Dzwoniłeś, a ja byłam w toalecie. Co jest?
- Mogłybyście dziś przyjść do domu? Mam dla was niespodziankę – oznajmił
- Dobrze… To o której się umawiamy?
- Bądźcie o 14. Czekam, pa
- Okej. Pa – rozłączyłam się
Schodząc po schodach poczułam wspaniały zapach naleśników z czekoladą. Mam nadzieję, że Niall jeszcze wszystkiego nie zjadł. Przyspieszyłam kroku. Wszyscy byli z jadalni. Zajęłam moje miejsce pomiędzy Martyną a Harrym i nałożyłam sobie jednego naleśnika.
- Martyna, o 14 mamy spotkać się z moim tatą u nas w domu – oznajmiłam po zjedzeniu
- Po co? – zapytała – Nie chce mi się iść…
- Ma dla nas niespodziankę – uśmiechnęłam się
- Jaką?
- No nie wiem bo to niespodzianka!
- Hahaha. No to w sumie możemy się przejść. Idziemy już? Jest 13:30
- Spoko. Pa Eleanor! Pa chłopcy!
Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z domu. Droga do mojego taty zajęła nam ponad 20 minut. Przed 14 zadzwoniłyśmy dzwonkiem do drzwi. Otworzyła nam bardzo znajoma mi postać.
- Konrad! – krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję
- Jej! Konrad! – Martyna też go przytuliła
- Co ty tu robisz?! – zapytałyśmy zdziwione
- Przyjechałem – zaśmiał się – Skończyłem studia więc wróciłem do domu..
- I zostaniesz? – spytałam podekscytowana
- Zobaczymy, ale raczej tak – puścił mi oczko
Konrad to mój starszy brat. Ma 25 lat. Studiował prawo w Warszawie, w Polsce. Jest starszy o 9 lat. To duża różnica wieku, ale i tak się uwielbiamy. Świetnie się z nim dogaduję. Zawsze pomaga mi z problemami. Nie widziałam go pięć lat… Cieszę się, że w końcu przyjechał.  Nie mogę się doczekać, aż pozna One Direction…

__________________
No i mamy 17 :D
Obiecałam, że jak będzie 20 komentarzy to wstawię, więc wstawiłam ;))
JESTEM WAM BARDZO WDZIĘCZNA! POD TAMTYM ROZDZIAŁEM BYŁY 22 KOMENTARZE! POSTARACIE SIĘ ŻEBY POD TYM BYŁO TYLE SAMO, A NAWET WIĘCEJ? :) BYŁABYM WDZIĘCZNA <3

+ Do bohaterów dodam dziś dwie nowe postacie, które się niedawno pojawiły ;)

Kocham was Kociaki <3

sobota, 31 marca 2012

Rozdział 16


~~ PRZECZYTAJ TO CO JEST POD KRESKĄ NA DOLE! ~~

*** kilka dni później ***

Nadszedł dzień wyjazdu rodziców. W domu było straszne zamieszanie. Kupa walizek werlała się po salonie, a my staliśmy w przedpokoju i żegnaliśmy się.
- Dbaj o mojego Harrego tak jak Lou o niego dba – zaśmiała się Anne po czym mnie przytuliła – Będę za tobą tęsknić, skarbie.
- Oczywiście że będę. Jak coś to LouLou mi pomoże – zaśmiałam się – Też będę tęsknić. Mam nadzieję że wkrótce się zobaczymy.
Pożegnałam się z resztą rodziców i oczywiście z siostrami Tomlinson.
- Julia, będę za tobą strasznie tęsknić – Lottie wtuliła się we mnie – Odwiedzisz nas kiedyś?
- Ja za tobą też, mała. Jak chłopcy będą jechać do domu na pewno się z nimi wybiorę.
Wyprzytulałam się jeszcze z Fizzy i bliźniaczkami. Po chwili taksówki odjechały. Chłopcy pojechali razem z nimi na lotnisko. Martyna i ja zostałyśmy same. Zrobiłyśmy sobie dwie latte i zasiadłyśmy w salonie. Rozmawiałyśmy przez jakąś godzinę. Brakowało nam czegoś takiego. Teraz praktycznie mieszkamy u chłopaków więc nie mamy czasy pogadać jak za dawnych czasów. Plotkowałyśmy o tym co wczoraj wieczorem powiedziała nam mama Louisa. A mianowicie oznajmiła nam, że jej syn ma dziewczynę. Byłyśmy bardzo zdziwione po usłyszeniu tego, ponieważ myślałyśmy że Lou mówi nam o wszystkim. Laska nazywa się Eleanor Calder. Podobno jest prześliczna, przecudowna i w ogóle pozytywna. Jest z nią już ponad miesiąc. Dziwne że jeszcze nam nie powiedział. Jak już wróci z lotniska miałyśmy zamiar z nim pogadać.

*** godzinę później ***

- Lou! Lou! Lou! – krzyczałyśmy biegnąc w stronę drzwi wejściowych
- Co jest?! – przytulił nas
- Musimy pogadać! – odpowiedziałyśmy
Zgarnęłyśmy go i poszłyśmy razem z nim do jego pokoju. Chłopak nie wiedział o co chodzi i był bardzo zdziwiony. Po drodze dopytywał się o czym chcemy z nim rozmawiać lecz my ignorowałyśmy wszystkie te pytania. Po wejściu do pomieszczenia Lou usiadł na fotelu a my stanęłyśmy przed nim
- Masz nam coś do powiedzenia? – zapytała Martyna
- Eee… No chyba nie… - Boo Bear lekko się speszył
- A może opowiesz nam o… - zaczęłam, lecz moja przyjaciółka mi przerwała
- ELEANOR CALDER! – wydarła się jak idiotka na pół mieszkania. Natychmiast spiorunowałam ją spojrzeniem
- Skąd wiecie? – Louis poderwał się z fotela – Hazza wam powiedział?!
- Nie ważne skąd wiemy!
- To mój Loczuś też wiedział?! – zaczęłam się drzeć
- Wiedział! Już od dłuższego czasu!
- Nie no kurwa – skomentowała Martyna – Wszyscy wiedzą tylko nie my..
- Nie wszyscy. Tylko Harold. Zwołajcie wszystkich to wam wszystko opowiem.
Otworzyłam drzwi i wychyliłam za nie głowę.
- ONE DIRECTION! RAZ DWA MACIA BYĆ W POKOJU LOUISA! – krzyknęłam
Po kilku chwilach byli tu już wszyscy.
- O co chodzi? – dopytywali się
- Siadajcie – rzekł Lou
Posłusznie wykonaliśmy jego prośbę.
- No więc… - zaczął chłopak, ale przerwał mu krzyk Zayna
- Sprężaj się bo ważny mecz leci!
- Zamknij się, Malik – skwitował Liam
- Słuchamy Lou – Niall się wyszczerzył
- Mam dziewczynę – Pan Marchewka się zawstydził
- Wooooooooooow – skomentowali chłopcy
- Taa… Spotykam się z nią już dłuższy czas. Nie mówiłem wam, bo nie wiedziałem jak.
- To kiedy ją poznamy? – zapytałam
- Co powiecie na małą imprezkę dzisiejszego wieczoru? – zaproponował mój chłopak
- W sumie to czemu nie? – Lou się zgodził
- No to zorganizujmy jakiś podział zadań – rzekł              Daddy
- Okej
- No to Lou i dziewczyny pojadą po żarcie. Harry, Zayn i Niall po dekoracje i alkohol, a ja zajmę się listą gości – oznajmił Liam
- No to się zbieramy!
Natychmiast ruszyliśmy dupy do samochodu. Lou podrzucił resztę do jakiegoś centrum handlowego, a my pojechaliśmy do supermarketu. W trakcie gdy jeździliśmy wózkiem po ogromnym sklepie nasz towarzysz płci męskiej postanowił zadzwonić do swojej dziewczyny. Z Martyną w tym czasie poszłyśmy w inne miejsce, a mianowicie po słodycze i chipsy. Wzięliśmy chyba wszystkie smaki żelków i chrupek. Louis powiedział że Eleanor zgodziła się przyjść. Zadowoleni wróciliśmy do domu. byli już tam wszyscy, a salon był pięknie wystrojony. Wszędzie były balony i serpentyny, a cały alkohol stał na stole w kuchni. Nie powiem że nie, sporo tego było. Wywaliliśmy całe jedzenie. Niall gdy to zobaczył był w niebo wzięty. Widząc jego wyraz twarzy wszyscy wybuchli śmiechem.
- O której zaczynamy? – zapytałam
- Ludzie powinni być za godzinę – Zayn puścił mi oczko
Zabraliśmy się do ustawiania całego żarcia w salonie. Postawiliśmy to wszystko na podłużnej ławie. Alkohol też tam ustawiliśmy i zajęło nam to całą wolną powierzchnie. Usiedliśmy na kanapach w oczekiwaniu na gości, aż nagle zabrzmiał dzwonek to drzwi.
- To El – poderwał się Lou – Miała przyjść wcześniej
Poszedł jej otworzyć. Z Martyną spojrzałyśmy na siebie znacząco. Byłyśmy zadowolone, że w końcu ją poznamy. Weszła do salonu ubrana w chabrową sukienkę bez ramiączek sięgającą do połowy uda. Na nogach miała wysokie czarne szpilki. Była naprawdę bardzo ładna i miała śliczną figurę
- Cześć wszystkim – przywitała się – Jestem Eleanor
- Siema – odpowiedzieliśmy chórem
- No więc, skarbie, poznaj idiotów. Idioci, to jest El.
- Pffff! – żachnęłam się
- No dobra. To jest Harry, ale jego już znasz, a to jego dziewczyna, Julka – pomachałam do niej – To jest jej najlepsza przyjaciółka Martyna i jej chłopak Zayn. A tamci debile to Liam i Niall. Mam nadzieję że się polubicie.
- Naprawdę miło mi was poznać – uśmiechnęła się El
- Nam ciebie też – wyszczerzyłam się w jej stronę – Pomoglabyś nam wybrać stroje?
- No jasne że tak! – od razu się zgodziła i poszłyśmy na górę
Po upływie pół godziny wróciłyśmy na dół z naszą nową koleżanką. Byłam ubrana w czarną sukienkę z cekinami na biuście, a Martyna miała na sobie kieckę na ramiączkach w kolorze oczojebnego różu. Nasi chłopcy skomentowali to jednym ‘’wow’’. Zawsze coś. Na dole impreza powoli się zaczynała. Cały czas przychodziło coraz więcej osób. Nasz DJ Malik puścił Rihannę i wszyscy zaczęli się zajebiście bawić. Poznałam kilka fajnych dziewczyn i chłopców. Jeden się do mnie podwalał ale na szczęście szybko znalazłam mojego Hazzę. Serio, imprezka była świetna. Wszyscy wypili tyle alkoholu że ledwo co trzymali się na nogach. Postanowiłam poszukać Martyny. Znalazłam ją całującą się z Zaynem. Zaraz, zaraz… Malik jest DJ’em. O kurwa. To Damian. Podeszłam do niej i mocno pociągnęłam za rękę.
- Co ty robisz?! – krzyknęłam
- No jak to co… ? – zapytała – Całuje się… A co mam niby robić?!
Była piana. Nie mogłam zostawić jej tutaj z Damianem. Musiałam wygonić albo jego albo ją. Zdecydowanie wybrałam jego. Podeszłam do niego.
- Wypierdalaj stąd! – krzyknęłam w jego stronę
- Mam zaproszenie
- Ciekawe od kogo.. Spierdalaj! Nie chcemy więcej problemów
- Nie. Największym problemem tutaj jesteś ty – załapał mnie mocno za nadgarstki – Zawsze stawałaś mi na drodze, a teraz w niczym mi nie przeszkodzisz. Idę do Martyny, a ty się nie wtrącaj.
Odepchnął mnie mocno na bok tak że upadłam na podłogę. Zebrałam się z ziemi i pobiegłam do Zayna.
- Słuchaj! Musisz iść po Martynę! Poszła z Damianem na górę.
- CO ten skurwiel tu robi?! – wkurzył się.
Natychmiast pobiegł na górę, a ja zaraz za nim. Skierowaliśmy się do pokoju, z którego dało się słyszeć rozmowę. Wpadliśmy do środka i zastaliśmy Damiana całującego Martynę po szyi.
- Ty sukinsynie! Spierdalaj stąd! – wrzasnął Mulat
- Zdejmijcie ze mnie tego chuja! – Martyna widocznie odzyskała rozum
Nagle do pokoju wpadł Louis
- Julia, chodź szybko na dół. Chodzi o Harrego…

__________
1. Bardzo przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale nie miałam dostępu do kompa. Niestety się popsuł, ale wczoraj przyszedł z naprawy a ja zabrałam się za pisanie.
2. Tamten rozdział miał bardzo dużo dobrych (aż 22), ale bardzo chciałabym mieć tyle komentarzy
BARDZO WAS PROSZĘ! POSTARAJCIE SIĘ, ABY TEN ROZDZIAŁ MIAŁ ICH Z 20. SPECJALNIE ZROBIŁAM GO DŁUŻSZEGO. NAPRAWDĘ, KOMENTARZY JEST GARSTKA, A TO WCALE NIE MOTYWUJE MNIE DO PISANIA :<

Kocham was <3

sobota, 10 marca 2012

Rozdział 15 .

Gdy się obudziłam Harry już nie spał. Obejmował mnie ramieniem, a moja głowa spoczywała na jego torsie. Nie mam pojęcia jak znalazłam się w tym łóżku ale było mi wyjątkowo wygodnie.
- Dzień dobry – oznajmił Loczek, gdy zauważył że już nie śpię – Jak się spało?
- Hej – cmoknęłam go w usta – Dobrze. Dawno wstałeś?
- Z pół godziny temu
- No to trzeba było mnie obudzić! Albo przynajmniej ruszyć tą swoją grubą dupę z łóżka! – zaśmiałam się po czym popchnęłam go a ten spadł z wyrka. Sama wstałam i ruszyłam w stronę szafy Harrego, w której miałam niektóre swoje ubrania. Wybrałam strój na dziś i powędrowałam do przylegającej do pokoju łazienki. Wzięłam długi prysznic i umyłam włosy. Po wyjściu z kabiny włosy zawinęłam w ręcznikowy turban. Osuszyłam dokładnie ciało i ubrałam się w przyszykowane ciuchy. Założyłam na siebie pomarańczowe rurki oraz czarną bluzkę z nadrukiem Audrey Hepburn. Do tego dobrałam czarne czółenka z kokardą i naszyjnik z pomarańczowymi kamieniami. Zdjęłam z głowy turban i wysuszyłam włosy. Rozczesałam je dokładnie i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i wróciłam z powrotem do pokoju.
- Łazienka wolna – oznajmiłam chłopakowi
- No nareszcie – rzekł zniecierpliwiony po czym podszedł do mnie i pocałował w policzek – ślicznie wyglądasz – uśmiechnął się – Idź już na dół. Zaraz do ciebie dołączę – oznajmił po czym zniknął za drzwiami od łazienki
Udałam się po schodach na dół. Po przejściu przez salon i wejściu do kuchni zorientowałam się że w domu nikogo nie ma. Na stole zauważyłam karteczkę. Natychmiast podeszłam i ją przeczytałam.

„Hej śpiochy! Pewnie jak to przeczytacie, a raczej Julka przeczyta, ponieważ Harold jest tak inteligentny że by nie zauważył tej karteczki, my będziemy już buszować po centrum handlowym. Nie będzie nas dość długo więc macie czas dla siebie. Jakby co prezerwatywy są w mojej szafce. Nie chce być już wujkiem, ale jakby co to chrzestnym będę ja!”
Wasz kochany Louisek

Po skończeniu czytania wybuchłam głośnym śmiechem. Gdy mój chłopak zszedł na dół od razu pokazałam mu karteczkę. Zareagował podobnie jak ja. Postanowiliśmy przyrządzić razem śniadanie, a raczej obiad, bo było po piętnastej. Stwierdziliśmy, że będzie to jajecznica. Zrobienie jej zajęło nam kilka minut więc po chwili już ją zajadaliśmy. Nie powiem że nie, wyszła nam fenomenalnie. Po zjedzeniu posiłku zmyliśmy naczynia i zaczęliśmy się zastanawiać co robić dalej. Siedzieliśmy na kanapie w salonie i kompletnie nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Jak każdy mógł się pewnie spodziewać zaczęliśmy się całować. Z początku pocałunki były delikatne, lecz potem przerodziły się w bardzo zachłanne i namiętne. Harold włożył mi rękę pod koszulkę i jeździł nią po moich plecach. Wplotłam ręce w jego loki i ułożyłam się wygodnie na kanapie. Harry zaczął muskać moją szyję. Jęknęłam cicho. Było mi tak dobrze… Tę chwilę przerwał dzwonek telefonu Loczka. Natychmiast poderwał się aby to odebrać. Po chwili wrócił do pokoju i oznajmił mi że musi na chwile gdzieś pojechać. Dobra, zostałam sama. W oczekiwaniu na mojego chłopaka włączyłam jakiś muzyczny kanał w telewizji. Leciała akurat piosenka Justina Biebera pod tytułem Mistolete. Uwielbiam ją i od razu zaczęłam śpiewać. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam od razu bez patrzenia kto dzwoni.
- Halo?
- Julka, przyjedź do swojego domu – odezwał się Harry po drugiej stronie
- Ale po co?
- Nie pytaj po co tylko przyjedź.
Rozłączyłam się po czym zadzwoniłam po taksówkę, która podwiozła mnie pod sam dom. Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę budynku. Nadal nie wiedziałam po co tu jestem, ale miałam nadzieję że zaraz się dowiem. Zapukałam do drzwi które otworzył mi Zayn ubrany w garnitur.
- Zapraszam panią
- O co…
Weszłam dalej do mieszkania o moim oczom ukazał się cudowny widok. Na podłodze leżała masa płatków róż. Cały pokój był w serduszkach. Była tu masa kolorowych balonów w kształcie serc. Na środku pokoju stał czarny stolik z czerwonym obrusem w kształcie serca. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu. Był to oczywiście Harry. Zapiął mi na szyi naszyjnik ze swoim imieniem. Odwróciłam się w jego stronę
- Jejku… To wszystko dla mnie? – najpierw pokazałam ręką na naszyjnik, a potem na pokój
- Tak, wszystko dla ciebie, kotku
- A z jakiej okazji?
- Naszej pierwszej miesięcznicy – po wypowiedzeniu tych słów złożył mi namiętny pocałunek
Zasiedliśmy do stołu. Oczywiście Harold odsunął, a potem przysunął mi krzesło. Nasz kelner czyli Niall przyniósł jedzenie. Było to spaghetti. Wyglądało naprawdę pysznie. Po chwili nadszedł Liam, który nalał nam do kieliszków czerwonego wina. Chłopaki po pewnym czasie stwierdzili że Harry dalej poradzi sobie sam i opuścili dom. Zostaliśmy sami. Byłam naprawdę pod wielkim wrażeniem
- Dziękuję ci za to – powiedziałam
- Nie masz za co dziękować
- Ależ mam. To co zrobiłeś jest… jest po prostu wspaniałe. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś równie wspaniałego jak to. Jestem po prostu zachwycona.
- Julia, chce żebyś wiedziała że zrobiłem to wszystko z miłości do ciebie. Kocham cię tak bardzo, że jestem wdzięczny Bogu, za to że obdarował mnie taką dziewczyną. Wiedz, że nigdy cię nie opuszczę. Będę z tobą już na zawsze.
- Skarbie, ja też cię kocham. Bardzo mocno cię kocham. Chce żeby wszystko było takie idealne jak w tej chwili
Loczek puścił wolną muzykę. Stanęliśmy na środku pokoju. Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy bujać się w rytm piosenki. Było wspaniale. Szeptaliśmy sobie cały czas jakieś czułe słówka. Po skończonej piosence staliśmy chwilę w bezruchu patrząc sobie w oczy. Po chwili zaczęliśmy się całować. Tak namiętnie, jak wtedy w domu. przenieśliśmy się na górę do mojej sypialnie. Rozłożyliśmy się na łóżku. Usiadłam na Haroldzie okrakiem i powoli zaczęłam rozpinać jego koszule. Po chwili i ja nie miałam bluzki. Lokaty całował mnie po szyi i schodził coraz niżej. Rozpięłam powoli jego spodnie i zaczęłam je zsuwać. Harry w tym czasie męczył się z moim stanikiem. Gdy udało mu się go wreszcie rozpiąć zaczął pieścić moje piersi. Potem dobrał się do spodni. Po pewnym czasie byliśmy już zupełnie nadzy, a ja przeżyłam swój pierwszy orgazm w życiu. Opadliśmy zmęczeni na łóżko i okryliśmy się kołdrą.
- Byłeś cudny, misiu – rzekłam i ucałowałam go w czółko

_____________
Dzisiaj dwa :D
ZARAZ DOSTANĘ ZAWAŁU BO WIELKI PAJĄK PRZECHADZA MI SIĘ PO POKOJU -.-
+ JEŚLI TU JESTEŚ ZOSTAW KOMENTARZ :D
++ PODOBA SIĘ?!
+++ KOCHAM WAS DIRECTIONERS <3

Rozdział 14 .

Chłopcy pomagali nosić rodzicom walizki. Ogólnie w domu było jedne wielkie zamieszanie. Korzystając z okazji postanowiłam porozmawiać z Martyną. Znalazłam ją siedzącą na małym stoliczku w kuchni.
- Jak tam rodzice Zayna?
- Nie są tacy źli. Spodziewałam się, że będzie gorzej. A ty jak tam?
- Mama Hazzy jest bardzo miła. Naprawdę wspaniała kobieta…
- A Chris?
- Lepiej nie pytaj.
- Aż tak źle?
- No niby nie, ale zbyt przyjemny to on nie jest
- No i na takiego nie wygląda….
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Chciałyśmy jeszcze o nim porozmawiać, ale do kuchni weszła matka Loczka. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, a ona odwzajemniła mi się tym samym.
- A ty kim jesteś? – najstarsza w pomieszczeniu zwróciła się do mojej przyjaciółki
- Jestem Martyna. Najlepsza przyjaciółka Julki i dziewczyna Zayna.
- Ahhh chodzisz z Zaynem. Dobrze, że znalazł sobie kogoś. To dobry chłopak.
- Tak, wiem że dobry
Po chwili rozmowę przerwał nam Chris
- Kochanie, chodź ze mną na górę. Musimy się rozpakować
- Już idę. Dziewczynki, pogadamy później – uśmiechnęła się do nas po czym wyszła z kuchni
- Dobrze
Zeszłyśmy ze stołu i ruszyłyśmy do salonu. Tam nadal było zamieszanie. Postanowiłyśmy również trochę pomóc z walizkami. Podeszłyśmy do miejsca, w którym stały wszystkie torby. Wzięłyśmy po jednej i zaniosłyśmy na górę. Powtórzyłyśmy tę czynność jeszcze kilka razy aż wszystko znalazło się na piętrze.
- To co, idziemy na tą kolacje? – zapytała Martyna po podejściu do piątki chłopaków
- Rodzice upierają się żeby zostać w domu – odpowiedział jej Liam
- Chyba skecz –rzekłam – Że niby mamy gotować?
- Powiedzieli, że oni ugotują.  My mamy jechać po zakupy – oznajmił Lou
- No to się zbierajmy…
Wszyscy załadowaliśmy się do samochodu najstarszego z nas. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod wielkim londyńskim supermarketem. Wygramoliliśmy się z auta i podążyliśmy do niego. Zakupy zajęły nam chyba z godzinę. Po kupieniu wszystkiego z listy zakupów powróciliśmy do domu.
- Mamy wszystko – krzyknęliśmy na wejściu po czym wybuchliśmy śmiechem
- No dobra. To my się zabieramy za gotowanie – rzekła mama Louisa – Dziewczynki – zwróciła się do swoich córek – Idźcie z Louisiem
- Louiś! – Harry wytargał go za policzki
- Spierdalaj - powiedział cicho pan marchewka odpychając jego ręce
Wzięliśmy dziewczynki i razem poszliśmy do pokoju Harrego. Był on największy więc postanowiliśmy pobyć tam. Razem z Martyną, Harrym i Zaynem wgramoliliśmy się na łóżko. Leżałam pomiędzy moim chłoptasiem a przyjaciółką. Liam usiadł na biurku i sprawdzał coś na laptopie. Niall zajął krzesło. Wszystkie siostry Louisa zasiadły na kanapie, a sam Lou wpierdolił się miedzy mnie i Harrego.
- To jak się nazywacie? – zapytała przyjaźnie jedna z dziewczynek
- Martyna
- Julka
- A wy?
- To są Lottie, Fizzy, Daisy i Phoebe – odpowiedział ich braciszek
- Potrafimy mówić, idioto – żachnęła się Lottie, a wszyscy oprócz Louisa się zaśmiali
- Zamknij się smarkulo
- Ciota
- Idiotka
- Frajer
- Debilka
- Możecie się kurwa zamknąć? – zapytał zirytowany Zayn
Louis natychmiast się przymknął i wrócił do pozycji leżącej, natomiast Lottie usiadła grzecznie pomiędzy siostrami.
- No i tak ma być.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, aż w końcu chłopcy zdecydowali się pograć na konsolach. Zeszli z łóżka i rozsiedli się na podłodze, a my zawołałyśmy dziewczyny do nas. Gadałyśmy z nimi i dość sporo o nich wiemy. Opowiadały nam o tym co robiły z chłopakami. Mają z nimi bardzo dobry kontakt. Trzynastoletnia Lottie była już bardzo dojrzała. Potrafiła z nami rozmawiać o filmach, muzyce i książkach. Cudne dziecko, a w zasadzie to już nastolatka. Fizzy też była świetna. Mała modnisia. Opowiadała w kółko o sukienkach, butach, torebkach. Miała dopiero jedenaście lat, lecz świetnie znała się na modzie. Natomiast bliźniaczki były bardzo dziecinne. Ale no cóż… Mają dopiero siedem lat. Zapytałyśmy je którego chłopaka z One Direction lubią najbardziej.
- Najbardziej…  - zamyśliła się Fizzy – Hmm… Chyba Nialla. Często zabierał mnie ze sobą na miasto żeby coś zjeść. To było fajne..
- Liam jest fajny – rzekła Daisy
- Nooo – przytaknęła druga z bliźniaczek – Zawsze pomaga nam w lekcjach
- Nam też często pomaga – zaśmiała się Martyna
- A ty, Lottie, którego lubisz najbardziej?
- Zdecydowanie Louisa. Może często się z nim wyzywam, bije i kłócę, ale to ja jestem jego ulubienicą – wyszczerzyła się
- No, a Harry i Zayn są nasi – wszystkie wybuchłyśmy śmiechem
Nagle usłyszeliśmy z dołu żebyśmy schodzili na kolację. Zgarnęłyśmy chłopaków i posłusznie pokierowaliśmy się do jadalni. Gdy tam weszliśmy naszym oczom ukazała się fura jedzenia na stole. Było spaghetti, kurczak w ziołach, co najmniej pięć  rodzajów sałatek, zupa serowa i wiele, wiele innych pyszności. Innymi słowy – raj dla Nialla. Zsiedliśmy do stołu. Wszyscy nałożyli sobie coś na talerz i zaczęliśmy jeść. Na początku rozmowa się nie kleiła. Potem atmosfera się rozluźniła i rozmawialiśmy już normalnie. Zapoznałam się z rodzicami reszty chłopaków. Dowiedziałam się, że przyjaźnią się oni z Anne i Chrisem już od czasów liceum. Pomyśleć, że to przetrwało do dziś. Po skończonym jedzeniu rodzice poszli do swoich pokoi, natomiast my zostaliśmy ze sprzątaniem. Podzieliliśmy się zadaniami i po upływie pół godziny wszystko lśniło czystością. Udaliśmy się do salonu i postanowiliśmy włączyć jakiś film. Dzisiaj była kolej wybierania Martyny, więc oglądaliśmy Szkołę Uczuć. Fajny film. Wtuliłam się w ramiona mojego mężczyzny i wpatrywałam się w ekran telewizora. Byłam troszeczkę zmęczona po dzisiejszym dniu więc zasnęłam przytulona do Harolda. W jego ramionach było tak bezpiecznie…

_____________________
Chujowy ten rozdział... 
Nie miałam czasu i weny żeby napisać coś fajniejszego
Postaram się żeby następny był lepszy ;***