- Martyna, gość do ciebie – w drzwiach stał tata Julki
W sumie dobrze że przerwał w tym momencie. Nie miałam
pojęcia co zrobić. Konrad chciał mnie pocałować, ale ja tego nie chciałam. A
może jednak chciałam.. Grr! Sama nie wiem! No ale mniejsza o to. Kto normalny
odwiedza ludzi o tej porze?!
- Kto przeszedł? – zapytałam zdziwiona
- Jest na dole. Bardzo chce z tobą porozmawiać – rzekł
mężczyzna
- To Julka? – zapytałam
- Nie. To nie ona.
- Więc pójdę – oznajmiłam po czym wyszłam z pokoju
Schodziłam powoli po schodach. Nie miałam pojęcia kim
mogła być ta osoba. Pewnie to któryś z One Direction. Gdy weszłam do salonu
okazało się że moje przewidywania były trafne. Przede mną stał Zayn.
Najprzystojniejszy i najseksowniejszy chłopak w Londynie. Nie mogłam tak mówić
w tej chwili, ponieważ byłam na niego strasznie obrażona więc krzyknęłam
- Nie chce z tobą rozmawiać!
- Ale Martyna, posłuchaj mnie…
- Nie chce cię słuchać. Nie mam na to siły – powiedziałam
bezradnie – To mnie zraniło Zayn…
- Wiem i bardzo cię za to przepraszam – zbliżył się do
mnie – Nie chciałem tego robić
- Więc po co to zrobiłeś? Co? Chciałeś się popisać przede
mną czy coś? Chciałeś mi udowodnić że możesz mieć każdą czy coś? Bo jeśli tak
to ci się nie udało!
- Martyna. Posłuchaj mnie – rzekł stanowczo – Dobrze
wiesz, że cie kocham i nie musze ci niczego udowadniać
- Zayn, ja tez cię kocham. I to bardzo…
- Więc w czym problem? – przerwał mi
- W tym że nie wiem czy mogę ci znowu zaufać…
- Oczywiście, że możesz. Nigdy więcej cię już nie zranię
- Sama nie wiem… Potrzebuję kilku dni odpoczynku od tego
wszystkiego – mówiłam cicho – Muszę odpocząć od One Direction, od Julki, od
ciągłych imprez i zabaw… Potrzebuję chwili spokoju.
- Za dwa dni po ciebie przyjeżdżam i zabieram do domu –
rzekł
- Ale…
- Nic już nie mów. Muszę lecieć. Cieszę się że wszystko z
tobą w porządku. Wszyscy na pewno się ucieszą – uśmiechnął się do mnie – Będę
tęsknił
Przytulił mnie mocno do siebie, a ja nic nie zrobiłam. Po
prostu stałam i słuchałam tego co do mnie mówi. Po chwili wyszedł. Bezradnie
położyłam się na kanapie i zaczęłam płakać. Kochałam go. Nie wiedziałam co ze
sobą robić. To wszystko nie było jego winą. Była to również wina Julki.
Powinnam mu to wybaczyć. Bardzo chciałabym żeby wszystko było tak jak kilka
godzin temu. Żebyśmy jak zawsze świrowali. Żeby w naszej grupce królowała dobra
zabawa. Teraz ja siedzę tutaj smutna, a oni siedzą smutni w domu. to wszystko
bez sensu. Mam nadzieję, że za kilka dni wszystko wróci do normy. Że moje
relacje z Julką i Zaynem się poprawią. Że wrócę tam i znowu będę
najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Rozmyślałam tak jeszcze z godzinkę i
starałam się nie płakać. Kiedy się ogarnęłam nareszcie usnęłam. Gdy się
obudziłam w salonie siedział Konrad. Popatrzyłam na niego zaspanym wzrokiem a
on uśmiechnął się do mnie
- Która godzina… ? – spytałam
- Jakoś po 13 – usłyszałam w odpowiedzi
- Tak późno?! – wstałam szybko z kanapy – Ja pierdykam,
ale jestem zmęczona…
- Spałaś z 12 godzin! – zaśmiał się
- No wiem… Ale chodzi mi o wczorajszy dzień. Wszystko się
wali. Jutro wracam do domu. Nie wiem jak Julka na to zareaguje ale cóż… To ja
jestem obrażona, nie ona. Ona ma mnie przepraszać. Ja się słowem nie odezwę!
- Dobra, rozumiem – uśmiechnął się –To co chcesz dzisiaj
robić?
- Najlepiej to siedzieć w domu i zamulać – rzekłam – Zjem
cos i możemy obejrzeć jakieś komedię
- To ja coś wybiorę…
Zrobiłam sobie omleta, oblałam go czekolada i
wpierdzieliłam. Mniam. Pyszoootka. Zawsze Harry takie robił. Kocham je. Me
gusta. Po zjedzeniu posiłku wróciłam do salonu. Włączyliśmy film. Tak jak
przewidywałam, spędziliśmy cały dzień oglądając je. Na ostatnim przysnęłam, a
Konrad okrył mnie kocem
*** następnego
dnia ***
Obudził mnie głos Zayna. Nie wiedziałam o co chodzi.
Myślałam że jestem już w domu i wszystko jest okej. Jak się jednak okazało
leżałam na kanapie w moim drugim domu… Ale to skomplikowane!
- Jedziemy? – zapytał gdy zobaczył że już nie śpię
Nic nie odpowiedziałam. Po prostu rzuciłam mu się na
szyję. Byłam przeszczęśliwa że w końcu przyjechał. Cieszyłam się, że wracam do
domu. do moich kochanych chłopaków i do mojej przyjaciółki, która będzie
musiała mnie przeprosić. Szykuję się poważna rozmowa z Julką, ale i tak się
cieszę że w końcu wracam.
- Pójdę się tylko ubrać – cmoknęłam go w policzek
- Tak wyglądasz pięknie – zaśmiał się
- Jasne, jasne… Takie kity to nie do mnie – pokazałam mu
język
Wbiegłam na górę po schodach i weszłam do mojego pokoju.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i założyłam na siebie wyjęte z
szafy ubrania. A mianowicie ubrałam się w malinowe rurki, czarną bluzkę z
nadrukiem i czarne baleriny. Włosy rozpuściłam i zostawiłam w artystycznym
nieładzie. Lekko się pomalowałam i zeszłam na dół. Oczywiście zabrał ze sobą
najpotrzebniejsze rzeczy. Zayn czekał już przy drzwiach. W domu byliśmy tylko my
więc zamknęłam go na klucz i odjechaliśmy. Po pięciu minutach byliśmy pod domem
chłopców. Weszłam do domu
- Jestem! – krzyknął mój chłopak
- Chyba ‘’jesteśmy’’ a nie ‘’jestem’’ – popatrzyłam na
niego
- Csii… Oni nic nie wiedzą – uśmiechnął się do mnie –
Zaczekaj tu
Zayn wyszedł z przedsionku i wszedł w głąb domu nie wiem gdzie się pokierował, ale
była to chyba kuchnia. Stanęłam bliżej ściany przylegającej do kuchni aby
lepiej słyszeć rozmowę
- Mam dla was niespodziankę – rzekł Zayn
- Wesołą czy smutną? – zapytał Liam
- Sami oceńcie – Zayn – Chodźcie…
- Nie mam nastroju na żadne chodzenie – przerwała mu
Julka – Nie mam pojęcia gdzie jest moja najlepsza przyjaciółka. Wiesz jakie to
uczucie? Nie, nie wiesz. Bo czwórka twoich kumpli siedzi tu z nami. Ty chcesz
gdzieś chodzić, a ona jest nie wiadomo gdzie. Jest na mnie śmiertelnie obrażona
i nie wiem czy jeszcze się do mnie odezwie. No Zayn… Wiesz co to za uczucie? Rozumiem
że to twoja dziewczyna, ale tobie wybaczy szybciej niż mi. Możliwe, że mi wcale
nie wybaczy. Ale ja będę się starać żeby wszystko było jak dawniej. A wiesz
dlaczego? Bo Martyna jest moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa i kocham
ją najbardziej na świecie. Nie mogę stracić takiej osoby. Chciałabym żeby tu
był i żeby mogła ją przytulić i przeprosić… - chyba się rozpłakała
Nie mogłam już wytrzymać. Łzy spłynęły mi po policzku. Już
jej wybaczyłam. Wszystko jej wybaczyłam. Już wiedziałam że wszystko wróci do
normy. Otworzyłam drzwi od przedsionka i szybko pobiegłam do kuchni
- Julka! – rzuciłam się jej na szyję
- Martyna!
- Kocham cię – powiedziałyśmy jednocześnie, po czym całe
zapłakane wybuchłyśmy śmiechem
___________
Mamy dwie dyszki kochani *.*
Jest Happy End ;D
Podoba się? Co sądzicie? ;)))