- Halo? – usłyszałam jak Martyna odbiera telefon – CO?!
CO SIĘ STAŁO?! Dobrze, już jedziemy. Zaraz będziemy – rozłącza się – O kurwa.
WSZYSCY WSTAWAĆ!
- Co jest? – spytałam zaspana. Rozejrzałam się po pokoju.
Na środku stała zdenerwowana Martyna, nie wiem o co chodziło. Na naszych trzech
łóżkach leżeli Harry, Zayn, Louis, Niall i Liam, którzy powoli zaczęli się
przebudzać przez krzyk mojej przyjaciółki – Umarł ktoś że tak krzyczysz?
- Nie wiem dokładnie, ale szybko wstawajcie musimy
jechać! – mówiła zdenerwowana
- O chodzi? Czemu ty taka wkurwiona? – zapytał Liam
- Eva i Konrad są w szpitalu. Mieli jakiś wypadek, nie
wiem co się stało dokładnie, ale tata Julki dzwonił i powiedział żebyśmy szybko
przyjechali do szpitala, więc proszę was zbierajcie się! – kiedy doszło do nas
co powiedziała podskoczyliśmy i wybiegliśmy na dwór
Nie patrzyliśmy już co mamy na sobie, po prostu
zawołaliśmy taksówkę i pojechaliśmy prosto do szpitala. Serce waliło mi jak
młot. Nie miałam pojęcia co się im mogło stać. Strasznie się martwiłam. W końcu
chodziło i mojego brata. Gdy taksówka podjechała pod szpital Niall rzucił
facetowi pieniądze i wszyscy jak poparzeni wyskoczyliśmy z samochodu. W
recepcji zapytaliśmy o Konrada i Evę, a babka skierowała nas na drugie piętro
pokój 69. Szybko wbiegliśmy do pomieszczenia. Na łóżkach leżeli oni.
Nieprzytomni. na trzecim legowisku, które było wolne siedział mój tata i mama
Jacoba. Byli załamani. Tata przytulał do siebie Dianę. Podeszłam do niego.
- Co im się stało? – spytałam powstrzymując łzy
- Mieli wypadek. Ktoś w nich wjechał. Był on pod wpływem
alkoholu, ale nic mu się nie stało. Z nimi nie wiadomo co będzie. Stracili
bardzo dużo krwi. Jest nadzieja że się obudzą, ale nie stuprocentowa. Tak samo
nie ma pewności na to czy będą wszystko pamiętać – mówił zmartwiony
- Jak to?! – krzyknęłam – Mogą się nie obudzić?! Konrad
może umrzeć?! Znajdę tego skurwiela który im to zrobił! Obiecuję to sobie! –
wydzierałam się przez łzy
Harry przyciągnął mnie do siebie i otoczył ramieniem.
Natychmiast wtuliłam się w niego i zmoczyłam łzami jego bluzę. Byłam załamana.
Mój brat leży teraz w łóżku szpitalnym i ma 50% szans na przeżycie. A temu
draniowi przez którego doszło do tego wszystkiego nic się nie stało? Ale tak nie zostanie. Jeszcze
coś mu się stanie. Nie wiem do końca co ale coś na pewno. Popatrzyłam na
Jacoba. On też płakał. Siedział przy łóżku swojej siostry trzymając ją za rękę.
Podeszłam do niego i przytuliłam go równie mocno jak przytulił mnie Harry.
Teraz oboje siedzieliśmy cali zapłakani pomiędzy dwoma łóżkami naszych
bliskich. W ten właśnie sposób spędziliśmy całe dwa tygodnie. Wakacje dobiegły
już końca, a nasz pobyt na Hawajach miał skończyć się tydzień temu. Skończył
się on dla Martyny, El i One Direction, ponieważ kazałam im wracać do kraju. Zostałam
tu ja i mój tata. No i Konrad. Mój Konrad. Mój wspaniały, najlepszy i
najukochańszy brat! Ta niepewność czy jedna z najbliższych ci osób przeżyje
jest straszna. Przez minione dwa tygodnie nie ruszyłam się nawet ze szpitala.
Mało spała, nie jadłam praktycznie nic. Wyglądałam strasznie. Jacob miał z
resztą to samo. Pewnego dnia nasi rodzice powiedzieli że mamy jechać do domu.
opieraliśmy się, ale oni nie dali za wygraną. Mój tata nas zawiózł, kazał nam
coś zjeść i położyć się spać. Jeść nie chcieliśmy bo jakoś nie było apetytu.
Ale spać poszliśmy chętnie. Położyliśmy się razem w pierwszej lepszej sypialni
i natychmiastowo usnęliśmy. Śniło mi się że samolot, którym moi przyjaciele
wracali do domu rozbił się. Obudziłam się z krzykiem i przy okazji obudziłam
też Jacoba. Przytulił mnie mocno do siebie i zapytał co się stało.
- Miałam straszny sen. Po prostu przeokropny. Przez to
wszystko zaczynam sobie wyobrażać coraz to gorsze rzeczy… Jake, czy nie może
być z nimi dobrze? Czemu akurat oni? – rozpłakałam się
- Mała, nie płacz. Będzie dobrze, obiecuję ci to. Sam się
martwię, ale rodzice mieli racje. Kilka dni odpoczynku od szpitala zrobi nam
dobrze. Dlatego dziś zabieram cię do kina i na plaże. Uszykuj się. Za godzinę
spotykamy się w holu i nie ma żadnych ‘’ale’’, jasne? – uśmiechnął się do mnie
- Ale ja… - zaczęłam, ale chłopak przerwał mi
przykładając palec do moich ust – No to ja pójdę się szykować..
Okazało się, że byliśmy w pokoju, który dzieliłam z
dziewczynami przed ich wyjazdem. Wyjęłam z mojej szafki potrzebne rzeczy i
poszłam do łazienki. Wzięłam gorący i dość długi prysznic. Umyłam włosy.
Zawinęłam je w turban z ręcznika i ubrałam się w strój kąpielowy, a na to
założyłam krótkie, jeansowe spodenki z koronką przy nogawkach i biały top.
Umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż po czym wysuszyłam włosy i zostawiłam je
rozpuszczone. Na nogi wsunęłam pudrowe tenisówki i poszłam do Jacoba.
- Miało być za godzinę, a nie ze dwie – zaśmiał się
- Minęła godzina! Nie kłam mnie tu – uśmiechnęłam się do
niego
- To co, idziemy?
- Jasne, prowadź – odpowiedziałam
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy długą ulicą, na którą
padały promienie słońca. Przez całą drogę rozmawialiśmy starając się nie
poruszać tematu szpitala, Konrada i Evy. Całkiem dobrze nam to szło. Gadaliśmy
o jakiś totalnych pierdołach, ale nie o tym. Po kilku minutach doszliśmy do
kina. Jake kupił bilety na jakąś komedię, ja kupiłam popcorn i picie. Weszliśmy
na salę i zajęliśmy miejsca w najwyższym rzędzie na podwójnych kanapach.
Porozmawialiśmy jeszcze chwile po czym film się zaczął. Film był po prostu
świetny. Strasznie poprawił mi humor i uśmiałam się jak nigdy. Nigdy w sensie
przez te ostatnie tygodnie. W domu mam aż nadmiar śmiechu przez moich
ukochanych idiotów. Swoją drogą to tęsknię za nimi strasznie. Pewnie teraz
siedzą w szkole… Ale ja będę mieć straszne zaległości jak wrócę. Już się nie
mogę doczekać nadrabiania. Ale mniejsza o to. Teraz jest teraz i nie zmieniajmy
tego. Chociaż kilka rzeczy mogłabym zmienić… Po wyjściu z kina skierowaliśmy
się w stronę plaży. Po znalezieniu odpowiedniego miejsca usiedliśmy na piasku. Zdjęłam
moją bluzkę i spodenki po czym zaczęłam się opalać.
- Przynieść ci coś do picia? – zapytał mnie Jake
- Truskawkowego szejka poproszę – uśmiechnęłam się
- W takim razie zaraz wracam
Wyłączyłam się całkowicie i skupiałam się tylko na tym że
słońce przyjemnie praży moje ciało. Dawno nie czułam się tak wspaniale jak
teraz. W pewnej chwili usłyszałam znajomy mi głos
- Szejk dla najpiękniejszej pani na Hawajach – zaśmiał się
Jake
- Oj już mi tak nie słodź – wzięłam od niego napój
Resztę dnia spędziliśmy na plaży rozmawiając, żartując i
śmiejąc się. Kąpaliśmy się trochę w morzu. Oczywiście Jake musiał mnie podtapiać.
Ten dzień zaliczam do bardzo udanych. Gdy słońce zaczęło się chować wróciliśmy
na piasek i usiedliśmy wtuleni w siebie patrząc na zachód słońca. Był naprawdę przepiękny.
Gdy słońce już całkowicie się zanurzyło Jake spojrzał głęboko w moje oczy.
- Julka, dziękuję ci za dzisiaj
- Ty nie masz za co dziękować. To ja dziękuję, że mnie tu
zabrałeś. Było świetnie..
- To ty jesteś świetna – powiedział wręcz szeptem
Nasze twarze były milimetry od siebie. Nie wiem dlaczego
to zrobiłam, ale go pocałowałam…
_____________________________
Strasznie przepraszam że tak długo nie pisałam!
Nie mam w ogóle czasu na nic :c
Nauka, nauka, nauka -.-
Będę się starać dodawać rozdziały częściej, ale nie wiem czy mi się to będzie udawać :c
Podoba się ten ? :)
No nie już nie lubię tego Jake ! Co on robi nich Harry wraca ! xd
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! Mam nadzieję, że następny będzie niedługo ;D <3
no wlasnie, ona i Harry maja byc razem! -,-
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny, tylko SZYBKO! :D
Nie, nie i jeszcze raz nie.!!!
OdpowiedzUsuńHarry musi być z Julką. Koniec kropka.
Rozdział jest genialny.
No oprócz zakończenia, w którym to Julka pocałowała Jake`a.
Mam nadzieję, że następny dodasz szybkoo. ;PP
Bo już się nie mogę doczekać.;DD
o matko jak to sie pocałowali nie nie nie!!!! mam nadzieje że Harry sie nie dowie czekam na kolejny Paulina xxx
OdpowiedzUsuńNo ej nie, ja tak nie chce Harry ma byc z julka. Czekam na nexta;)
OdpowiedzUsuńHarry ma być z Julką pomyśl jaką świetna parę rozwalasz
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dlaczego już nie piszesz ????
OdpowiedzUsuńpiszę nowy rozdział, może dziś się pojawi :)
Usuń