sobota, 10 marca 2012

Rozdział 14 .

Chłopcy pomagali nosić rodzicom walizki. Ogólnie w domu było jedne wielkie zamieszanie. Korzystając z okazji postanowiłam porozmawiać z Martyną. Znalazłam ją siedzącą na małym stoliczku w kuchni.
- Jak tam rodzice Zayna?
- Nie są tacy źli. Spodziewałam się, że będzie gorzej. A ty jak tam?
- Mama Hazzy jest bardzo miła. Naprawdę wspaniała kobieta…
- A Chris?
- Lepiej nie pytaj.
- Aż tak źle?
- No niby nie, ale zbyt przyjemny to on nie jest
- No i na takiego nie wygląda….
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Chciałyśmy jeszcze o nim porozmawiać, ale do kuchni weszła matka Loczka. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, a ona odwzajemniła mi się tym samym.
- A ty kim jesteś? – najstarsza w pomieszczeniu zwróciła się do mojej przyjaciółki
- Jestem Martyna. Najlepsza przyjaciółka Julki i dziewczyna Zayna.
- Ahhh chodzisz z Zaynem. Dobrze, że znalazł sobie kogoś. To dobry chłopak.
- Tak, wiem że dobry
Po chwili rozmowę przerwał nam Chris
- Kochanie, chodź ze mną na górę. Musimy się rozpakować
- Już idę. Dziewczynki, pogadamy później – uśmiechnęła się do nas po czym wyszła z kuchni
- Dobrze
Zeszłyśmy ze stołu i ruszyłyśmy do salonu. Tam nadal było zamieszanie. Postanowiłyśmy również trochę pomóc z walizkami. Podeszłyśmy do miejsca, w którym stały wszystkie torby. Wzięłyśmy po jednej i zaniosłyśmy na górę. Powtórzyłyśmy tę czynność jeszcze kilka razy aż wszystko znalazło się na piętrze.
- To co, idziemy na tą kolacje? – zapytała Martyna po podejściu do piątki chłopaków
- Rodzice upierają się żeby zostać w domu – odpowiedział jej Liam
- Chyba skecz –rzekłam – Że niby mamy gotować?
- Powiedzieli, że oni ugotują.  My mamy jechać po zakupy – oznajmił Lou
- No to się zbierajmy…
Wszyscy załadowaliśmy się do samochodu najstarszego z nas. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod wielkim londyńskim supermarketem. Wygramoliliśmy się z auta i podążyliśmy do niego. Zakupy zajęły nam chyba z godzinę. Po kupieniu wszystkiego z listy zakupów powróciliśmy do domu.
- Mamy wszystko – krzyknęliśmy na wejściu po czym wybuchliśmy śmiechem
- No dobra. To my się zabieramy za gotowanie – rzekła mama Louisa – Dziewczynki – zwróciła się do swoich córek – Idźcie z Louisiem
- Louiś! – Harry wytargał go za policzki
- Spierdalaj - powiedział cicho pan marchewka odpychając jego ręce
Wzięliśmy dziewczynki i razem poszliśmy do pokoju Harrego. Był on największy więc postanowiliśmy pobyć tam. Razem z Martyną, Harrym i Zaynem wgramoliliśmy się na łóżko. Leżałam pomiędzy moim chłoptasiem a przyjaciółką. Liam usiadł na biurku i sprawdzał coś na laptopie. Niall zajął krzesło. Wszystkie siostry Louisa zasiadły na kanapie, a sam Lou wpierdolił się miedzy mnie i Harrego.
- To jak się nazywacie? – zapytała przyjaźnie jedna z dziewczynek
- Martyna
- Julka
- A wy?
- To są Lottie, Fizzy, Daisy i Phoebe – odpowiedział ich braciszek
- Potrafimy mówić, idioto – żachnęła się Lottie, a wszyscy oprócz Louisa się zaśmiali
- Zamknij się smarkulo
- Ciota
- Idiotka
- Frajer
- Debilka
- Możecie się kurwa zamknąć? – zapytał zirytowany Zayn
Louis natychmiast się przymknął i wrócił do pozycji leżącej, natomiast Lottie usiadła grzecznie pomiędzy siostrami.
- No i tak ma być.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, aż w końcu chłopcy zdecydowali się pograć na konsolach. Zeszli z łóżka i rozsiedli się na podłodze, a my zawołałyśmy dziewczyny do nas. Gadałyśmy z nimi i dość sporo o nich wiemy. Opowiadały nam o tym co robiły z chłopakami. Mają z nimi bardzo dobry kontakt. Trzynastoletnia Lottie była już bardzo dojrzała. Potrafiła z nami rozmawiać o filmach, muzyce i książkach. Cudne dziecko, a w zasadzie to już nastolatka. Fizzy też była świetna. Mała modnisia. Opowiadała w kółko o sukienkach, butach, torebkach. Miała dopiero jedenaście lat, lecz świetnie znała się na modzie. Natomiast bliźniaczki były bardzo dziecinne. Ale no cóż… Mają dopiero siedem lat. Zapytałyśmy je którego chłopaka z One Direction lubią najbardziej.
- Najbardziej…  - zamyśliła się Fizzy – Hmm… Chyba Nialla. Często zabierał mnie ze sobą na miasto żeby coś zjeść. To było fajne..
- Liam jest fajny – rzekła Daisy
- Nooo – przytaknęła druga z bliźniaczek – Zawsze pomaga nam w lekcjach
- Nam też często pomaga – zaśmiała się Martyna
- A ty, Lottie, którego lubisz najbardziej?
- Zdecydowanie Louisa. Może często się z nim wyzywam, bije i kłócę, ale to ja jestem jego ulubienicą – wyszczerzyła się
- No, a Harry i Zayn są nasi – wszystkie wybuchłyśmy śmiechem
Nagle usłyszeliśmy z dołu żebyśmy schodzili na kolację. Zgarnęłyśmy chłopaków i posłusznie pokierowaliśmy się do jadalni. Gdy tam weszliśmy naszym oczom ukazała się fura jedzenia na stole. Było spaghetti, kurczak w ziołach, co najmniej pięć  rodzajów sałatek, zupa serowa i wiele, wiele innych pyszności. Innymi słowy – raj dla Nialla. Zsiedliśmy do stołu. Wszyscy nałożyli sobie coś na talerz i zaczęliśmy jeść. Na początku rozmowa się nie kleiła. Potem atmosfera się rozluźniła i rozmawialiśmy już normalnie. Zapoznałam się z rodzicami reszty chłopaków. Dowiedziałam się, że przyjaźnią się oni z Anne i Chrisem już od czasów liceum. Pomyśleć, że to przetrwało do dziś. Po skończonym jedzeniu rodzice poszli do swoich pokoi, natomiast my zostaliśmy ze sprzątaniem. Podzieliliśmy się zadaniami i po upływie pół godziny wszystko lśniło czystością. Udaliśmy się do salonu i postanowiliśmy włączyć jakiś film. Dzisiaj była kolej wybierania Martyny, więc oglądaliśmy Szkołę Uczuć. Fajny film. Wtuliłam się w ramiona mojego mężczyzny i wpatrywałam się w ekran telewizora. Byłam troszeczkę zmęczona po dzisiejszym dniu więc zasnęłam przytulona do Harolda. W jego ramionach było tak bezpiecznie…

_____________________
Chujowy ten rozdział... 
Nie miałam czasu i weny żeby napisać coś fajniejszego
Postaram się żeby następny był lepszy ;***

2 komentarze:

  1. rozdział bardzo mi się podoba ;p
    z niecierpliwością czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper rozdział, no i bloog ;)
    Będę częstym gościem ! ;D
    Pisz następny bo doczekać się nie mogę ! ♥
    Ogólnie ciesze się,że dla Julki wybrałaś Harrego bo jego lubię najbardziej ;)

    OdpowiedzUsuń